wtorek, 22 kwietnia 2014

17. Czyżby głupia miłość?


*LUKE*

Siedzieliśmy przed salą, czekając aż wyjdzie jakiś lekarz. Byłem niesamowicie zdenerwowany, tak jak reszta. Wstałem i zacząłem krążyć po szpitalnym korytarzu. Z każdą minutą moje zdenerwowanie rosło. Dlaczego nikt nie wychodzi? Co z Calumem?
-Luke...- Usłyszałem głos należący do Ashtona ale go zignorowałem. Loczek powtórzył tę samą czynność jeszcze dwa razy.- Hemmings do jasnej cholery usiądź na dupie!- Podniósł głos. Gdy nie wykonałem jego polecenia, podniósł się z krzesła i szarpnął mnie tak, że na nim wylądowałem. Nie broniłem się co było błędem bo uderzyłem głową w ścianę. Zacząłem masować obolałe miejsce.
-Oszalałeś?- Krzyknąłem poirytowany.  Ash ukrył twarz w dłoniach i usiadł naprzeciwko mnie.
-Przepraszam.....ale....tak bardzo mnie to wkurzało...przepraszam.- Mamrotał. Mike usiadł obok niego i go poklepał po ramieniu. odwróciłem głowę w prawą stronę i ujrzałem zmierzających w naszym kierunku Cat i Nialla. Co prawda brunetka miała jechać z nami ale jej brat uparł się ją osobiście tu przywieść. Na jej widok nie poprawił mi się humor, wręcz przeciwnie. W  tamtym momencie wkurzała mnie bardziej niż ktokolwiek na ziemi.
-Gdzie Zayn?- Zapytał Michael, przy okazji dając dziewczynie znak żeby usiadła obok niego.
-Parkuje samochód.- Odpowiedział Horan.
-Co z Calumem?- Głos zabrała Cathy. Clifford niedbale wzruszył ramionami. Skuliła się i zaczęła cicho szlochać.
-Ej, nie płacz mała.- Przytulił ją.
-Niech płacze, ma powód.- Powiedziałem, wszyscy oprócz dziewczyny rzucili mi zabójcze spojrzenie.
-O co Ci chodzi Hemmings?- Warknął Mike.
-O co mi chodzi?! A przez kogo on tu jest?!
-To nie jej wina!  On sam tego nie chciał.
-A skąd to wiesz zwierzał Ci się?! A może czytasz mu  w myślach?!- Widziałem, że Clifford jest bliski wybuchnięcia ale nie zwracałem na to uwagi, tak samo jak na ludzi, którzy nas obserwowali. Ba! pewnie cały szpital słyszał moje wrzaski.
-To był wypadek.- Powiedział spokojnie.
-Wypadek.- Powtórzyłem.- A widziałeś to?
-....
-No właśnie.
-Chłopaki bądźmy poważni, Calum nie jest taki głupi żeby umyślnie się wpierdalać pod samochód. - Zabrał głos Niall. Wyciągnąłem telefon z kieszeni i udawałem, że coś robię, byleby nie patrzeć na nich. Czas niesamowicie się dłużył. Wydawało mi się, że siedzimy tu  z pół dnia. A w rzeczywistości minęła dopiero godzina. W końcu z sali wyszedł lekarz. Niski mężczyzna w średnim wieku z przyjaznym wyrazem twarzy.
-Co z Calumem?- Zapytałem, stając obok niego a reszta zrobiła to samo. Przez moje zamyślenie nie zauważyłem kiedy przyszedł Zayn ale to teraz nie ważne.
-Przepraszam ale są państwo z rodziny?
-Nie.
-Niestety nie mogę udzielić żadnej informacji...
-Nawet narzeczonej?- Pociągnąłem Cat tak, że zdezorientowana dziewczyna stanęła przede mną.
-Dobrze a więc sprawa wygląda tak.... złamana noga i dwa żebra...
-Można do niego wejść, jest przytomny?- Zapytała.
-Tak przed chwilą się obudził, możecie wejść ale nie wszyscy na raz.- Odpowiedział po czym oświadczył, że musi iść do innych pacjentów.
-Wejdę pierwszy, muszę z nim pogadać.- Odezwałem się.
-Tylko nie męcz go, ja tam zaraz wejdę.- Ashton pomachał mi palcem przed nosem.
-Ma się rozumieć.- Mruknąłem jakby do siebie po czym nacisnąłem klamkę i znalazłem się w sali gdzie leżał mój przyjaciel. Chłopak nie wyglądał na tego Caluma, którego znałem. Słabym wzrokiem wpatrywał się w okno. Chyba nie usłyszał jak wszedłem. Usiadłem na krześle przy jego łóżku ale nie zwrócił na mnie uwagi.
-Jak się czujesz?
-Wcale się nie czuje.
-Nie zrobiłeś tego specjalnie...prawda?
-Prawda, to był przypadek.- Potwierdził.
-To dobrze.- Odetchnąłem z ulgą. Nie wiem   co bym jej zrobił gdybym się dowiedział, że chciał się przez nią zabić. Od razu tak pomyślałem a jego widok nie rozwiał wątpliwości.
-Luke?- Jego głos wyrwał mnie z zamyślenia. Posłałem mu pytające spojrzenie.- Czy ona...
-Jest tu. - Odparłem niezadowolony. Jednak Calum miał inne odczucia odnośnie tej wiadomości. Jego usta ułożyły się w uśmiechu.
-Zawołasz ją?
-Napisze do Michaela żeby kazał jej tu wejść....ale właściwie po co?
-Chce z nią porozmawiać.
-Tak? I co jej powiesz? - Prychnąłem odwracając wzrok.
-Prawdę. Powinienem to zrobić już dawno.- Wyjaśnił. W zamyśleniu pokiwałem parę razy głową po czym z westchnięciem podniosłem się z krzesła. Nie chodzi o to, że nie zależało mi na jego szczęściu, bo było przeciwnie ale czułem, że ona złamie mu serce a tego nie chciałem. Nie chciałem widzieć jak mój najlepszy przyjaciel cierpi. Wolnym krokiem opuściłem sale. Dałem Cat znak żeby weszła zaraz po tym jak ją zlokalizowałem. Niech się nawet nie warzy go skrzywdzić....



*CATHY*


-Cześć.- Mruknęłam cicho. Przygotowałam się na to, że Cal nie jest w dobrym stanie ale jego widok mnie załamał. Wyglądał jak po wojnie.
-Hej.- Odpowiedział siląc się na słaby uśmiech.
-Przepraszam...- Szepnęłam ze łzami w oczach.
-Za co?
-Gdyby nie ta sytuacja w pokoju to byś tutaj nie był.
-Usiądź.- Poklepał kawałek łóżka obok siebie. Wykonałam jego polecenie ale w dalszym ciągu nie chciałam na niego spojrzeć. Miałam ogromne wyrzuty sumienia i za nic nie mogłam się ich pozbyć.
-Spójrz na mnie...proszę.- Powoli odwróciłam głowę. Ujrzałam jego smutne, ciemne tęczówki. Brunet wyciągnął swoją dłoń ku mnie, na której chwilę później położyłam swoją. Chłopak ułożył ją na swojej klatce piersiowej. Wyczułam szybkie bicie jego serca.
-Widzisz...tak się dzieje zawsze gdy jesteś blisko. Może to głupie ale kocham cię...

__________________________________________________________________________

Yeeeah, powiedział jej to. Sama nie mogłam się doczekać tego momentu ale....co na to Cat? Pewnie was wkurzam bo raz dodaje szybciej rozdziały a raz później. Kiedy ostatnio dodałam na czas? Cóż....tak już ze mną jest. Szybciej go napisałam ale jest beznadziejny, wiem. Trudno, żyje się dalej. No to teraz do piątku. (Mam nadzieje)

2 komentarze:

  1. Wreszcie jej to powiedział!! Teraz już wszystko musi być dobrze. Świetny rozdział! Już nie mogę się doczekać nexta :**

    OdpowiedzUsuń
  2. Awwwww Boże nareszcie on jej to powiedział a i no oczywiście awwwwww.

    OdpowiedzUsuń