wtorek, 28 stycznia 2014

3. Witaj traso

Obudziła mnie czyjaś dłoń, jeżdżąca po moim policzku. Powoli otworzyłam oczy. Parę minut minęło, zanim się zorientowałam, że to była dłoń Zayna  i że leżę na jego kolanach. Też tak macie, że zostajecie brutalnie wyrwani ze snu i przez pierwsze parę minut nie wiecie co się dzieje, gdzie jesteście ani jak się nazywacie. Szczerze nienawidzę tych momentów. Posłałam pytające spojrzenie w kierunku mojego brata.
-Musisz kogoś poznać- powiedział. I zaczął się szczerzyć do kogoś kto był poza zasięgiem mojego wzroku. Ociężale podniosłam się z kolan Malika i spostrzegłam cztery nie znane mi dotąd twarze.
-Od lewej Luke- wskazał na blondyna, który się do mnie lekko uśmiechnął, wyglądał na.... nieśmiałego.- Michael- wskazał na chłopaka z turkusowym pasemkiem, wykrzywił usta w większym uśmiechu od jego kolegi.- Calum- wskazał na chłopaka, który wyglądem przypominał azjatę. - I ostatni Ashton.- chłopak z lokami na głowie uśmiechnął się ukazując urocze dołeczki...Kolejny Harry.
- Ostatni będą pierwszymi- loczek uniósł triumfalnie głowę.
-Miło mi was poznać, jestem Cat, siostra Zayna- posłałam w ich kierunku słodki uśmiech, który natychmiast odwzajemnili.
-Nie będziesz czuła się dziwnie?- Odezwał się Michael- No wiesz jedyna dziewczyna 
-Zapewne na początku będzie dziwnie. A poza tym wierz mi, że przebywanie tutaj nie jest szczytem moich marzeń- powiedziałam a Mike ułożył usta w tak zwany 'dziubek' i zaczął nim poruszać w prawo i lewo, wpatrując się w odległy punkt za oknem a po chwili przemówił ponownie.
-Więc dlaczego tu jesteś?
-To nie była moja decyzja. Coś w rodzaju zmuszenia.- posłałam wymowne spojrzenie w kierunku brata i postanowiłam poszukać Liama. Dlaczego akurat Liama? Bo z nim można było spokojnie pogadać. Nie robił wyrzutów. Nie darł się tylko dlatego, że coś mu się nie spodobało. Był normalny. Wiele razy próbowałam go swatać znowu z Dan ale się nie udawało. Teraz spotyka się  z tą całą Sophie. Nie lubię jej. Nie wiem może jest to spowodowane moją przyjaźnią z Danielle. Zawsze uznawałam ich za najwspanialszą parę na świecie. Cieszyłam się ich szczęściem chyba nawet bardziej od nich. A gdy zerwali poczułam jakby ktoś wymierzył mi cios  prosto w twarz. Ale widzę, że Payne jest szczęśliwy ze swoją nową dziewczyną i to jest najważniejsze. Tak jak mówiłam, nie pałam miłością do Sophie ale to ukochana Li więc stanę za nią murem. Po chwili znalazłam go w kuchni z Niallem, robił jajecznicę. Niall mógłby spędzić cały dzień na jedzeniu. Ale to nie oznacza, że lubi gotować wręcz przeciwnie i w takich momentach potrzebny jest daddy direction. Oczy obu chłopaków zwróciły się w moim kierunku gdy przekraczałam próg.
- Nie dam ci to dla mnie- krzyknął Horan a ja aż podskoczyłam. Payne posłał w moim kierunku ciepły uśmiech. Ja go odwzajemniłam ale mój był inny...słaby. Twarz chłopaka z radosnej zmieniła się na zatroskaną. Podał blondynowi jedzenie i zwrócił się do mnie.
-Może pójdziemy na spacer?
-Ok, pójdziesz powiedzieć Zaynowi? Będzie mniej roboty bo jak ja pójdę to mi nie uwierzy i tak będziesz musiał iść.- zaczęłam gestykulować a chłopak się zaśmiał.
-Dobra zaraz wracam, czekaj przed busem- oddalił się do pomieszczenia gdzie siedział mój brat a ja posłusznie wyszłam z pojazdu. Od razu poczułam się lepiej. To pod wpływem wiatru, który delikatnie muskał moją twarz. Przymknęłam na chwilę powieki i rozkoszowałam się chwilą. Po chwili poczułam dotyk na ramieniu. Za mną stał uśmiechnięty Liam.
-Więc o co chodzi?- przybrał poważną minę.
-Wolałabym się przejść ok?
-Jasne, chodź- powoli zaczęliśmy oddalać się od busa. Czułam na sobie wzrok chłopaka, pewnie próbował rozwikłać moje uczucia.
-Cat co się dzieje?- zapytał a ja momentalnie zahamowałam.
-Mam już dość Zayna... mam wrażenie, że to on mi układa życie... i to mi się wcale nie podoba- syknęłam
-Rozumiem...hmm....próbowałaś z nim rozmawiać?
-A bo to raz a on nie rozumie, że chce sama podejmować decyzje o swoim życiu
-Martwi się o ciebie, jak to brat o siostrę. Ale jakbyś spróbowała z nim na spokojnie porozmawiać a tym co jest twoim zdaniem najlepsze dla ciebie to myślę, że doszlibyście do porozumienia. On sądzi, że musi cię dalej cię chronić. Nie dopuszcza myśli, że nie jesteś już mała, że dasz sobie radę w życiu.
-Dziękuje Li jesteś najlepszy- przytuliłam się do niego. Po chwili wróciliśmy do busa, który po 10 minutach ruszył.
_________________________________________________________________________________

Jest 3 rozdział. A ja mam do was prośbę. Jeśli ktoś ktokolwiek czyta opowiadanie to byłabym wdzięczna jakby zostawił po sobie ślad. Po prostu chcę wiedzieć czy jest sens pisać.

niedziela, 26 stycznia 2014

2. Niespodziewana wycieczka

W kieszeni spodni poczułam wibracje, powoli wyciągnęłam telefon i nacisnęłam zieloną słuchawkę, nie patrząc nawet kto dzwoni.
-Halo.- mruknęłam obojętnie
-Cześć piękna.- usłyszałam głos Toma- wybierasz się z nami na imprezkę?
-Pytanie retoryczne.- uśmiechnęłam się mimo, że on i tak tego nie widział
-Będę u ciebie po 20 ok?
-To do zobaczenia- rozłączyłam się. Planowałam odwiedzić kuchnię ale mój telefon znowu zaczął wibrować. Tym razem przed odebraniem zerknęłam na wyświetlacz  ''NUMER PRYWATNY''....dziwne
-Słucham.- w odpowiedzi usłyszałam ciszę. -Halo?- po chwili pomyślałam, że jakiś dzieciak się nabija i się rozłączyłam.  Poszłam do mojego królestwa inaczej też znanym jako mój pokój i zaczęłam przebierać w ubraniach. Moim celem było znalezienie czegoś na dzisiejszą imprezkę.


Po długich ''poszukiwaniach'' w końcu znalazłam odpowiedni strój na dzisiaj. Tak on będzie idealny. Poszłam do łazienki wziąć prysznic. Poczułam się dużo lepiej tak jakby woda zmyła ze mnie wszystkie problemy...przynajmniej na chwilę. Owinęłam się ręcznikiem i wyszłam z pomieszczenia. Lekko się przestraszyłam gdy ujrzałam brata siedzącego na łóżku.
-Zayn? Co tu robisz? - zapytałam
-Eeem...siedzę?
-Jak się tu dostałeś?
-Wybierasz się gdzieś?- wskazał na ubrania leżące obok niego.
-Zadałam ci pytanie- skrzyżowałam ręce.
-Ja też- powiedział wstając.
-Ale ja byłam pierwsza- syknęłam
-Dobra Cat nie mam czasu na przekomarzanie się z tobą. Liam robi wieczór filmowy, chciał żebyś przyszła....
-Obawiam się, że nie będę mogła.
-Zaczyna się o 19...
-A ja nie przyjdę mam już plany na wieczór
- Jeśli Cię nie będzie to przyjadę tu a jeśli Cię nie zastanę...to i tak cię znajdę- wskazał na mnie palcem i opuścił mój pokój. Co on sobie myśli?! Nie jestem już dzieckiem. Nie może dyrygować moim życiem. No cóż ale to nie zmienia faktu, że muszę iść do nich. Nie mam ochoty na kolejną kłótnię z nim. Wzięłam do ręki telefon i wystukałam numer Toma. Odebrał po drugim sygnale.
-Już się stęskniłaś- usłyszałam jego śmiech.
-Nie mogę iść z wami wieczorem- powiedziałam
-Dlaczego?- jego głos spoważniał.
-Zayn.- No tak imię mojego brata i wszystko jasne. W odpowiedzi usłyszałam prychnięcie.
-Boisz się go? Jesteś do cholery DOROSŁA.- no to się chłopaczek zirytował.
-Nie. Tylko kłótnie z bratem nie są na na liście życzeń na nowy rok.

Po skończonej rozmowie z moim chłopakiem poszłam się ubrać. Spojrzałam na strój wciąż leżący na moim łóżku. Cóż...dziś mi się nie przyda. Ubrania schowałam z powrotem do szafy. Po chwili do mojego ''królestwa'' wparowała uśmiechnięta Amy.
-Co chciał Zayn?
-No tak jaka ja głupia jestem, to ty go wpuściłaś- walnęłam się w czoło
-Spotkałam go w sklepie, powiedział, że mnie podwiezie bo i tak musi z tobą pogadać...Był dość poważny....Może nawet trochę zły - zmarszczyła czoło, co oznaczało, że się nad czym zastanawia. Mój wzrok powędrował w kierunku szafki nocnej, na której leżał telefon, którego wyświetlacz właśnie się podświetlił. Oznaczało to, że dostałam wiadomość.
                                                                         
                                                                   Od: Zayn
                        Spakuj się, pojutrze wyjeżdżasz z nami w trasę.
Nie chcę słyszeć żadnych sprzeciwów, jasne? Lou przyjedzie po ciebie o 18:30.

On chyba zgłupiał do końca. Podły egoista, dupek...yh nienawidzę go. W sumie to już dawno nigdzie poza miastem nie byłam. Chętnie bym gdzieś pojechała ale tylko żeby to była moja decyzja a nie kogoś .



*Dzień wyjazdu*
-Oj nasza Cat się chyba nie wyspała- skomentował moje ziewnięcie Louis
-Nie jestem przyzwyczajona do podróż w nocy- mruknęłam i poczułam jak po raz kolejny zamykają mi się oczy.
-W nocy? Jest 4 rano- zaśmiał się Liam
-No to jeszcze noc
- Wsiadajcie- z busa wyłoniła się głowa mojego brata a my wykonaliśmy jego polecenie
-To co zgarniamy jeszcze chłopaków i witaj świecie- powiedział Niall, który wszedł do busa trzymając w ramionach miłość swojego życia....czyli jedzenie. :) Zmarszczyłam brwi i rozejrzałam się po twarzach ale było całe one direction. Więc co on ma na myśli?
-Jakich chłopaków?- zapytałam
-Nasz Support- powiedział Zayn tak jakby to była najoczywistsza rzecz na świecie. Ciekawe kto jest ich supporterem.
-5 seconds of summer- powiedział Liam, tak jakby czytał mi w myślach
-Nie słyszałam o nich.- Chwilę jeszcze gadałam z nimi a po chwili zasnęłam. Może nie będzie tak najgorzej.

1. Skrócona historia Cat

-Cat..Cat...CAT DO CHOLERY!!!- usłyszałam głos mojej współlokatorki
-Czego chcesz?!- warknęłam i położyłam sobie na twarz poduszkę
-Budzik dzwoni- zaczęła mną potrząsać
-Powiedz, że oddzwonię
-To nie jest śmieszne, wstawaj
-Yhym, Tak, tak już...chwila
-Jak chcesz, ale żeby nie było, że cię nie budziłam- wreszcie wyszła z mojego pokoju.
Otworzyłam moje zaspane powieki a mój wzrok powędrował w kierunku budzika. 9.20 cholera na 9.40 jestem umówiona z Perrie. Z prędkością wiatru wykonałam poranną toaletę i się ubrałam.

W kuchni minęłam śmiejącą się ze mnie Amy i opuściłam mieszkanie. Spojrzałam na telefon 9.35 hmm... 15 minut niezły czas ale i tak w 5 minut nie dojdę do kawiarni. Nie chcąc wysłuchiwać ''kazania'' zaczęłam biec. Parę razy potrąciłam jakiś przechodniów ale nie zwracałam na to uwagi. W końcu dotarłam do celu. Przez okno zobaczyłam blondynkę, która nerwowo uderzała palcami w blat stołu. Nie musiałam patrzeć na godzinę żeby się domyślić, że się spóźniłam. Pośpiesznie weszłam do budynku i szybko zajęłam miejsce naprzeciwko przyjaciółki.
-Przepraszam Pezz ale...- zaczęłam ale nie dane mi było skończyć.
-...ale zabalowałaś wczoraj. Tak wiem, a raczej domyślam się- powiedziała a przy naszym stoliku znalazła się kelnerka z dwiema szklankami wypełnionymi wodą. Pewnie Perrie złożyła zamówienie.
-Pomyślałam, że będzie ci potrzebna.- zwróciła się do mnie gdy kelnerka odeszła
-Dzięki.- mruknęłam upijając łyk cieczy
-Ciesz się, że tu nie ma Zayna.
-Nie mam się z czego cieszyć, ty się zachowujesz tak samo jak on.- stwierdziłam na co blondynka tylko wywróciła oczami.
-A może mamy racje, może powinnaś nas posłuchać
-Wiesz umówiłam się z Tomem, pogadamy następnym razem- cmoknęłam ją w policzek i opuściłam budynek. W prawdzie nie byłam z nikim umówiona ale zauważyłam, że  nasza rozmowa zmierza w nieciekawym kierunku. A ja nie miałam ochoty tego wysłuchiwać po raz kolejny. Jestem pełnoletnia i sama będę decydować o moim życiu i nikt nie będzie mi z tego robił wyrzutów. Pezz jest moją przyjaciółką  ale ostatnio często doprowadza nas do kłótni. Powód? Nie podoba jej się to, że tak często chodzę na imprezy. W końcu każdy musi się wyszaleć, sama to powiedziała ale dodała, że ja przesadzam. Eh... mój ''kochany braciszek''  ma takie samo zdanie. A gdzie on był kiedy go potrzebowałam?
Dlaczego go wtedy przy mnie nie było?
Wiedział o tym, że go potrzebowałam w tamtej chwili po śmierci rodziców. Wiedział, że mój najlepszy przyjaciel musiał wyjechać. Wiedział, że oprócz niego nikogo nie mam. Danielle się mną zainteresowała, wzięła mnie do Londynu i do ukończenia pełnoletności mieszkałam z nią, a później postanowiłam się przeprowadzić. W gazecie znalazłam ogłoszenie Amy i oto jestem.