środa, 30 kwietnia 2014

19. Krok od zupełnego szczęścia


Przeczytaj notkę pod rozdziałem!


-Nie ma mowy.- Powiedział stanowczo Calum. Czy nie mówiłam, że się nie zgodzi? Z uśmiechem wpatrywałam się w chłopaków. Ta sytuacja niesamowicie mnie bawiła, sama nie wiem dlaczego. Całą drogę  im tłumaczyłam, że się nie zgodzi ale oni są mądrzejsi. Jednak z drugiej strony bolało mnie to, że Cal w dalszym ciągu wręcz nienawidził Kita. Tak naprawdę miałam nadzieje, że Luke ma racje ale okazało się inaczej. Na mojej twarzy zagościł smutek. Co nie uszło uwadze Caluma, czasami się zastanawiam czy on jak nawet na mnie nie patrzy to wie co robię albo jaki jest mój aktualny nastrój. Niemożliwe a jednak.
-Co się stało, Cat?- Zapytał.
-Chłopaki zostawicie nas samych?- Obaj wyszli z sali bez słowa. Usiadłam obok Cal'a zaraz po tym jak zrobił mi miejsce. Poczułam dreszcze gdy chłopak przejechał mi dłonią po plecach.
-Chodzi o Kita, tak?- W odpowiedzi pokiwałam twierdząco głową. Cal westchnął głośno.
-Dobra zgadzam się.
-Naprawdę?- Pisnęłam z nadzieją w głosie.
-Ale pod jednym warunkiem.
-Jakim?- Wskazał na swoje usta. Zaśmiałam się i wykonałam jego "warunek". Pocałunek trwał dopóki chłopaki nie wpadli z powrotem do sali.
-Miałaś go przekonać a nie się z nim lizać.- Oburzył się Ashton, dziwnie przy tym gestykulując. Już miałam mu uświadomić, że się zgodził ale Luke wkroczył do akcji, wyciągając Irwina prawie siłą.
-Na czym to stanęło?- Hood udał, że próbuje sobie coś przypomnieć.
-Na tym, że zgodziłeś się aby Kit zagrał za ciebie na koncercie.- Uśmiechnęłam się zadziornie wstając z łóżka.
-Jeszcze mi za to zapłacisz.- Pogroził mi palcem.
-Tak? A dogonisz mnie ze złamaną nogą?
-Nie będę miał całe życie złamanej nogi.
-Ale to trochę potrwa a do tego czasu zapomnisz.- Stwierdziłam.
-Zobaczymy.
-No to zobaczymy.- Uchyliłam drzwi, dając chłopakom znak, że mogą wejść.
-Skończyliście?- Zapytał Ashton.
-Nie wiem o czym mówisz.- Ścisnęłam  brwi.
-No nie, wcale.- Udał, że przytula i całuje niewidzialną osobę przed nim a po sali rozniósł się głośny śmiech Caluma i Luke'a. Ja tylko pokręciłam głową z dezaprobatą.
-Wiesz co Cat?- Odezwał się po chwili Irwin.- Ja właściwie nie przypominam sobie żebyśmy zerwali.
-Ups...faktycznie ale zdaje się, że cię zdradziłam i to z twoim przyjacielem więc musisz ze mną zerwać.- Zaśmiałam się a reszta mi zawtórowała.
-A co jak tego nie zrobię?
-To ja będę zmuszona z tobą zerwać i to właśnie zrobię.
-Jak możesz mi to robić? Jak oboje możecie mi to robić? Cat tak bardzo cię kochałem. Calum ufałem Ci jak mało komu. Zraniliście mnie.- Udał, że płacze podczas gdy Luke prawie się dusił ze śmiechu, tak samo jak ja z Calem. Na pierwszy rzut oka było widać, że Hood czuje się dużo lepiej. Wczoraj jak tylko się lekko zaśmiał to zaraz zwijał się z bólu a teraz widać poprawę. Tylko czekałam aż nas ktoś wygoni. Jestem pewna, że słyszał nas cały szpital. Poczułam wibracje w kieszeni moich spodni. Wyjęłam telefon i ujrzałam: Nowa wiadomość od: Kieran.
I jak? Zgodził się?
Tak. :)
Uff... to dobrze bo Kit powiedział, że bez jego zgody nie zagra.  
-No to chłopaki, macie zastępczego basistę.- Uśmiechnęłam się szeroko.
-Czyli Kit się zgodził.-Stwierdził uradowany Luke.- Daj mi jego numer, trzeba zrobić jakąś próbę czy coś.- Po chwili chłopaki opuścili szpital a ja znowu zostałam z Cal'em sama. Nie powiem, żebym ubolewała z tego faktu. Było przeciwnie, w takich momentach można było z nim na spokojnie porozmawiać. Bez zbędnych krzyków chłopaków. Chociaż bez nich byłoby strasznie nudno. Patrząc na nasze splecione dłonie czułam się szczęśliwa. Te szczęście się pogłębiało gdy patrzyłam na iskierki tańczące w oczach mojego chłopaka.
-Dzisiaj mówię Zaynowi o nas.- Poinformowałam Hooda.
-Boisz się?
-Czego?
-Nie wiem....może tego, że zareaguje tak jak na wasz "związek" z Ashem?- Zrobił w powietrzu cudzysłów.
-Trochę tak ale oboje wiemy, że go tak samo posłucham jak to było ze związkiem z Tomem.- Zaśmialiśmy się.
-Kocham cię, Cat.- Oświadczył nagle a ja poczułam jak robi mi się gorąco. Wysiliłam się jedynie na uśmiech.
 Cały czas po mojej głowie chodziło pytanie, jak Kit poradzi sobie na tym koncercie? Ale wierzę w niego i wiem, że będzie dobrze. Jestem pewna, że Tanton jest równie dobrym basistą jak Calum.
-Chyba musisz się już zbierać.- Stwierdził chłopak.- Jak jeszcze trochę posiedzisz to będziesz później robiła wszystko w biegu i w rezultacie spóźnisz się na koncert.
-Nigdzie nie idę.- Oświadczyłam a Cal otworzył szerzej oczy ze zdziwienia.
-Jak to? Nie chcesz zobaczyć jak Kit gra?
-Chce ale...nie mam dziś głowy do rozwrzeszczanych fanek. Jeszcze będzie okazja żeby iść na koncert Room 94 i wtedy zobaczę jak wszyscy sobie radzą.
-Zapewne wszyscy na niego idą.
-Ja nie jestem wszyscy.
-Byłoby mu miło jakby cię zobaczył.
-Zrozumie.
-Albo nie.
-Od kiedy cię interesuje on i jego uczucia.
-Nie interesuje, po prostu próbuję cię rozgryźć.
-Czy to takie dziwne, że chce spędzić trochę czasu z moim chłopakiem?
-"Moim chłopakiem" jak to pięknie brzmi.- Uśmiechnął się marzycielsko na co odpowiedziałam chichotem.
________________________________________________________________

Niektórzy zapewne zauważyli, że pojawiła się ankieta, już wyjaśniam do czego ona służy. 21 maja są moje urodziny więc postanowiłam wam zrobić niespodziankę i w ten dzień (środa) dodać wam rozdział- retrospekcję, czyli opisać jakieś wydarzenie z przeszłości. Jeśli chodzi o długość to sądzę, że będzie to około połowa normalnego rozdziału. Z głosowaniem macie czas do 14 MAJA.

piątek, 25 kwietnia 2014

18. Nowy, lepszy rozdział życia


-Błagam cię, powiedz coś.- Szepnął wlepiając we mnie lekko przestraszone spojrzenie. Czego się bał? Wydaje mi się, że odrzucenia. Myślał, że po raz kolejny go odtrącę ale czy to faktycznie zrobię? Powtarzałam wiele razy o ciągłym bólu po zerwaniu z Tomem, ze wspomnieniami z tamtej nocy.
Ufałam mu i on mnie zawiódł. Niedobrze mi gdy sobie pomyśle ile czasu straciłam na tego pieprzonego psychola. A wydawał się zupełnie inny. Kochałam człowieka, którego w rzeczywistości nie znałam. Pomimo tego uczucia, którym darzyłam Caluma, bałam się angażować i dawać mu nadzieję. Zdawało mi się,  że jeśli mu ulegnę to po pewnym czasie zrozumiem, że nie jestem jeszcze gotowa na związek. Nie chciałam ranić Hooda. Był dla mnie bardzo ważny. Zbyt ważny żeby ze świadomością łamać jego serce. Jeśli powiem teraz, że nic do niego nie czuję to na pewno tak się stanie. I teraz jestem w kropce, zranić go teraz czy narazić na ewentualne cierpienie później. Dobra...raz się żyje.
Usiadłam na łóżku obok bruneta i zaczęłam się powoli nad nim pochylać, do momentu gdy moje wargi dotknęły jego. Położyłam mu dłoń na policzku. Chłopak syknął gdy przez przypadek dotknęłam jego rozcięcia. Momentalnie się od niego odsunęłam. Cal się głośno zaśmiał na moją reakcję ale zaraz tego pożałował bo z grymasem złapał się za skroń.
-Calum, w porządku?- Zapytałam.
-Tak. Mam do ciebie sprawę...
-Jaką?
-Zrób to jeszcze raz.- Wydął dolną wargę. Uśmiechnęłam się i go delikatnie pocałowałam. Nie chciałam mu znowu sprawić bólu. Podczas tych paru minut czułam się jak w bajce. Już wiedziałam, że podjęłam słuszną decyzję. Było tak cudownie widzieć jego szczęśliwego.
-Więc zostaniesz moją dziewczyną?- Zapytał lekko przy tym unosząc brwi. Szczęśliwe iskierki w jego oczach były czymś pięknym. Miałam już odpowiedzieć gdy drzwi się uchyliły a w nich stanął lekarz.
-Przepraszam ale pacjent musi odpoczywać.- Powiedział.
-Jeszcze tylko chwila, dobrze?- Odezwał się Cal na co tamten odpowiedział skinieniem głowy i zostawił nas samych. Chwile się wpatrywałam w drzwi po czym do nich podeszłam, położyłam rękę na klamce ale zanim ją nacisnęłam, powiedziałam wyraźne "tak", posłałam uśmiech w kierunku bruneta, który wyglądał jak dziecko, któremu mama zgodziła się kupić nową kolejkę górską i wyszłam. Na korytarzu był ten sam skład jaki zostawiłam wchodząc do sali.
-To jak jedziemy?- Zayn wyglądał na porządnie znudzonego.  W ręku obracał kluczyki od samochodu.
-Tak ale jutro masz mnie tu przywieźć.- Zażądałam,  w odpowiedzi skinął głową.
-Ja jeszcze na chwilę do niego wejdę.- Usłyszałam głos Luka, na co machnęłam ręką.

*


Leżałam z 20 minut nie otwierając oczu. Nagle moje a raczej Zayna łóżko się ugięło pod czyimś ciężarem a obraz przed powiekami się zaciemnił. Ociężale otworzyłam oczy i ujrzałam uśmiechniętego Kierana.
-Cukierek czy psikus?- Odezwał się.
-Nie ten miesiąc Kieranku.- Mruknęłam cicho ale wystarczająco aby chłopak to usłyszał. Miał na głowie nieład taki sam gdy go ostatnio widziałam.  Ładnie mówiąc zwaliłam go ze mnie i podeszłam do szafy w celu wyszukania czegoś na dzisiaj.
-Zrobię sobie sweet focie ok?- Zapytał.
-Róbta co chceta.- Chwyciłam szarą bluzkę z logiem Lemonów i odwróciłam się do Kierana ukazując ją.
-Może być?- Uniosłam brwi z uśmiechem.
-Idealnie.- Wyszczerzył się.- Jednak Kit Ci ją dał.
-Jednak?- Zdziwiłam się.
-Daliśmy ją dla ciebie a on wmawiał nam, że ją zgubił.- Wzruszył ramionami. Pokręciłam głową na znak ich głupoty. Wybrałam do bluzki jeszcze czarne spodenki i poszłam się ubrać.
-Właściwie to po co tu przyszedłeś?- Zapytałam gdy miałam już na sobie wybrany zestaw.
-Już mnie wyganiasz?
-Nie o to chodzi, po prostu się pytam.
-Zayn poprosił mnie abym cię oddelegował do szpitala.
-A on sam nie może tylko ciebie ciąga?
-Ma próbę. Stwierdził, że zapomniał a gdy go Liam olśnił to już spałaś i szkoda mu było cię budzić, więc wtedy pomyślał, że może poprosić któregoś z nas.- Pokiwałam twierdząco głową na znak, że rozumiem. Zerknęłam na zegar, wskazywał on 10:40. Ja aż tyle spałam? To niemożliwe skoro położyłam się wcześniej spać.
-Idziemy?- Spojrzałam pytająco na bruneta.
-Nie.- Odpowiedział krótko.
-Dlaczego?
-Musisz coś zjeść, chodź na dół.
-Pod jednym warunkiem.- Skrzyżowałam ręce.
-Jakim?
-To ty robisz mi śniadanie.- Uśmiechnęłam się zadziornie.
-Nie ma sprawy.- Wzruszył ramionami. Ruszyliśmy do kuchni.
-To czego sobie życzysz?- Zapytał otwierając lodówkę.
-Nie produkuj się, wystarczą tosty.
-Robi się.- Przerzucił sobie ścierkę, tak jak kelner. Po paru minutach brzuch mnie bolał od śmiechu. Kieran aż zarażał dobrym humorem i pozytywnym nastawieniem do życia.
-Co tu tak wesoło?- W progu ujrzałam Luke'a.
-Wiesz, Cat wypiła za dużo herbatki.- Kiero szepnął do niego ale wystarczająco głośno abym to usłyszała.
-Ja nie piłam jeszcze herbaty.- Ścisnęłam brwi w geście zdziwienia, oboje się zaśmiali.
-Jedziecie do Caluma?- Lemon zwrócił się do blondyna.
-Tak ale później bo teraz musimy odwołać koncert.
-Nie możecie odwołać koncertu, co z fankami?- Odezwałam się.
-Bez Caluma nie zagramy.
-A nie może go ktoś zastąpić?- Zapytał Kieran.
-A masz kogoś?
-Może Kit.
-Calum się na to nie zgodzi.- Stwierdziłam.
-To dobry pomysł, można spróbować.- Zgodził się Luke.- Zrobimy tak, ja obudzę Ashtona i z Cat pojedziemy do szpitala a ty zapytasz Kita, ok?
-Dobra, to spadam.- Prawie wybiegł z domu.
-Luke?
-Hm?
-Wiesz, że to nie przejdzie?
-Dlaczego?
-Cal nie lubi Kita.
-Nie lubił bo myślał, że on mu ciebie zabierze a teraz nic do niego nie ma....tak sądzę.-Zrobił dziwną minę.
-No właśnie a co jeżeli mu nie przeszło?
-Nie martw się, zgodzi się jeżeli ty go poprosisz, on nie potrafi Ci odmówić.

_____________________________________________________________________

Wydaje mi się, że nikt nie czyta tego bloga. Wszystko i komentarze i wyświetlenia lecą w dół a z tym moja chęć na pisanie tego opowiadania :(....Od kilku dni poważnie zastanawiam się nad jego usunięciem.

wtorek, 22 kwietnia 2014

17. Czyżby głupia miłość?


*LUKE*

Siedzieliśmy przed salą, czekając aż wyjdzie jakiś lekarz. Byłem niesamowicie zdenerwowany, tak jak reszta. Wstałem i zacząłem krążyć po szpitalnym korytarzu. Z każdą minutą moje zdenerwowanie rosło. Dlaczego nikt nie wychodzi? Co z Calumem?
-Luke...- Usłyszałem głos należący do Ashtona ale go zignorowałem. Loczek powtórzył tę samą czynność jeszcze dwa razy.- Hemmings do jasnej cholery usiądź na dupie!- Podniósł głos. Gdy nie wykonałem jego polecenia, podniósł się z krzesła i szarpnął mnie tak, że na nim wylądowałem. Nie broniłem się co było błędem bo uderzyłem głową w ścianę. Zacząłem masować obolałe miejsce.
-Oszalałeś?- Krzyknąłem poirytowany.  Ash ukrył twarz w dłoniach i usiadł naprzeciwko mnie.
-Przepraszam.....ale....tak bardzo mnie to wkurzało...przepraszam.- Mamrotał. Mike usiadł obok niego i go poklepał po ramieniu. odwróciłem głowę w prawą stronę i ujrzałem zmierzających w naszym kierunku Cat i Nialla. Co prawda brunetka miała jechać z nami ale jej brat uparł się ją osobiście tu przywieść. Na jej widok nie poprawił mi się humor, wręcz przeciwnie. W  tamtym momencie wkurzała mnie bardziej niż ktokolwiek na ziemi.
-Gdzie Zayn?- Zapytał Michael, przy okazji dając dziewczynie znak żeby usiadła obok niego.
-Parkuje samochód.- Odpowiedział Horan.
-Co z Calumem?- Głos zabrała Cathy. Clifford niedbale wzruszył ramionami. Skuliła się i zaczęła cicho szlochać.
-Ej, nie płacz mała.- Przytulił ją.
-Niech płacze, ma powód.- Powiedziałem, wszyscy oprócz dziewczyny rzucili mi zabójcze spojrzenie.
-O co Ci chodzi Hemmings?- Warknął Mike.
-O co mi chodzi?! A przez kogo on tu jest?!
-To nie jej wina!  On sam tego nie chciał.
-A skąd to wiesz zwierzał Ci się?! A może czytasz mu  w myślach?!- Widziałem, że Clifford jest bliski wybuchnięcia ale nie zwracałem na to uwagi, tak samo jak na ludzi, którzy nas obserwowali. Ba! pewnie cały szpital słyszał moje wrzaski.
-To był wypadek.- Powiedział spokojnie.
-Wypadek.- Powtórzyłem.- A widziałeś to?
-....
-No właśnie.
-Chłopaki bądźmy poważni, Calum nie jest taki głupi żeby umyślnie się wpierdalać pod samochód. - Zabrał głos Niall. Wyciągnąłem telefon z kieszeni i udawałem, że coś robię, byleby nie patrzeć na nich. Czas niesamowicie się dłużył. Wydawało mi się, że siedzimy tu  z pół dnia. A w rzeczywistości minęła dopiero godzina. W końcu z sali wyszedł lekarz. Niski mężczyzna w średnim wieku z przyjaznym wyrazem twarzy.
-Co z Calumem?- Zapytałem, stając obok niego a reszta zrobiła to samo. Przez moje zamyślenie nie zauważyłem kiedy przyszedł Zayn ale to teraz nie ważne.
-Przepraszam ale są państwo z rodziny?
-Nie.
-Niestety nie mogę udzielić żadnej informacji...
-Nawet narzeczonej?- Pociągnąłem Cat tak, że zdezorientowana dziewczyna stanęła przede mną.
-Dobrze a więc sprawa wygląda tak.... złamana noga i dwa żebra...
-Można do niego wejść, jest przytomny?- Zapytała.
-Tak przed chwilą się obudził, możecie wejść ale nie wszyscy na raz.- Odpowiedział po czym oświadczył, że musi iść do innych pacjentów.
-Wejdę pierwszy, muszę z nim pogadać.- Odezwałem się.
-Tylko nie męcz go, ja tam zaraz wejdę.- Ashton pomachał mi palcem przed nosem.
-Ma się rozumieć.- Mruknąłem jakby do siebie po czym nacisnąłem klamkę i znalazłem się w sali gdzie leżał mój przyjaciel. Chłopak nie wyglądał na tego Caluma, którego znałem. Słabym wzrokiem wpatrywał się w okno. Chyba nie usłyszał jak wszedłem. Usiadłem na krześle przy jego łóżku ale nie zwrócił na mnie uwagi.
-Jak się czujesz?
-Wcale się nie czuje.
-Nie zrobiłeś tego specjalnie...prawda?
-Prawda, to był przypadek.- Potwierdził.
-To dobrze.- Odetchnąłem z ulgą. Nie wiem   co bym jej zrobił gdybym się dowiedział, że chciał się przez nią zabić. Od razu tak pomyślałem a jego widok nie rozwiał wątpliwości.
-Luke?- Jego głos wyrwał mnie z zamyślenia. Posłałem mu pytające spojrzenie.- Czy ona...
-Jest tu. - Odparłem niezadowolony. Jednak Calum miał inne odczucia odnośnie tej wiadomości. Jego usta ułożyły się w uśmiechu.
-Zawołasz ją?
-Napisze do Michaela żeby kazał jej tu wejść....ale właściwie po co?
-Chce z nią porozmawiać.
-Tak? I co jej powiesz? - Prychnąłem odwracając wzrok.
-Prawdę. Powinienem to zrobić już dawno.- Wyjaśnił. W zamyśleniu pokiwałem parę razy głową po czym z westchnięciem podniosłem się z krzesła. Nie chodzi o to, że nie zależało mi na jego szczęściu, bo było przeciwnie ale czułem, że ona złamie mu serce a tego nie chciałem. Nie chciałem widzieć jak mój najlepszy przyjaciel cierpi. Wolnym krokiem opuściłem sale. Dałem Cat znak żeby weszła zaraz po tym jak ją zlokalizowałem. Niech się nawet nie warzy go skrzywdzić....



*CATHY*


-Cześć.- Mruknęłam cicho. Przygotowałam się na to, że Cal nie jest w dobrym stanie ale jego widok mnie załamał. Wyglądał jak po wojnie.
-Hej.- Odpowiedział siląc się na słaby uśmiech.
-Przepraszam...- Szepnęłam ze łzami w oczach.
-Za co?
-Gdyby nie ta sytuacja w pokoju to byś tutaj nie był.
-Usiądź.- Poklepał kawałek łóżka obok siebie. Wykonałam jego polecenie ale w dalszym ciągu nie chciałam na niego spojrzeć. Miałam ogromne wyrzuty sumienia i za nic nie mogłam się ich pozbyć.
-Spójrz na mnie...proszę.- Powoli odwróciłam głowę. Ujrzałam jego smutne, ciemne tęczówki. Brunet wyciągnął swoją dłoń ku mnie, na której chwilę później położyłam swoją. Chłopak ułożył ją na swojej klatce piersiowej. Wyczułam szybkie bicie jego serca.
-Widzisz...tak się dzieje zawsze gdy jesteś blisko. Może to głupie ale kocham cię...

__________________________________________________________________________

Yeeeah, powiedział jej to. Sama nie mogłam się doczekać tego momentu ale....co na to Cat? Pewnie was wkurzam bo raz dodaje szybciej rozdziały a raz później. Kiedy ostatnio dodałam na czas? Cóż....tak już ze mną jest. Szybciej go napisałam ale jest beznadziejny, wiem. Trudno, żyje się dalej. No to teraz do piątku. (Mam nadzieje)

środa, 16 kwietnia 2014

16. Tak blisko ale tak daleko



-Gdzie poszedł Calum?- Zapytałam zanim chłopak zdążył zauważyć moją obecność. Uniósł głowę znad książki i posłał mi dziwne spojrzenie.
-Wyszedł gdzieś z Michel'em?- Powiedział to w taki sposób jakby to była najoczywistsza rzecz na świecie.
-Tyle to i ja wiem. Chodziło mi raczej o to gdzie poszli.
-Nie wiem.- Wzruszył ramionami i wrócił do czytania.
-Luke powiedz mi.
-Dlaczego nie zapytasz się jego gdzie są?
-Nie odbiera moich telefonów.
-Widocznie ma powód.- Stwierdził nie spuszczając wzroku z lektury. Jego wzrok tkwił cały czas w jednym miejscu czyli nie czytał. Westchnęłam bezradnie i usiadłam obok niego. Zastanawiałam się jak wyciągnąć od niego tą "tajną" informacje. Na moje nieszczęście nic mi nie przychodziło do głowy. Cała ta sytuacja zaczynała mnie powoli irytować. Chciałam się dowiedzieć gdzie poszli i po prostu pogadać z Calum'em. A Luke traktował mnie jakbym zrobiła coś strasznego. Zachowywał się jak małe dziecko.  Obraził się,  zabrał zabawki z piaskownicy, nie zostawiając nawet grabek. Stopami wytupywałam rytm piosenki lecącej aktualnie w radiu.
-Dlaczego nikt mi nie powiedział, że wyjeżdżacie?- Zapytałam.
-Nie wiem.- Odpowiedział krótko. Czułam, że jeśli jeszcze raz wypowie te dwa słowa to wybuchnę. Zamknął książkę i odłożył ją na półkę po czym oparł się o stojące obok biurko. Wpatrywał się we mnie ze dwie minuty po czym zapytał.
-Co ty właściwie od niego chcesz?
-Po prostu muszę z nim porozmawiać.
-O czym?
-Nie ważne.- Ucięłam.
-Chce wiedzieć.- Drążył temat.
-Powiedziałam, nie twój pieprzony interes.- Warknęłam. Chłopak nie zmienił swojego wyrazu twarzy. Patrzył na mnie tak jakby chciał z moich oczu wyczytać wszystkie odpowiedzi na jego pytania. Cóż chyba mu się nie uda. Zdałam sobie sprawę z tego, że nigdy nie miałam okazji dobrze poznać Hemmings'a. Od początku mi nie przypadł do gustu. Na wstępie nakleiłam mu nalepkę z napisem "uwaga gbur" mimo, że nic o nim nie wiedziałam. Nasza rozmowa tylko utwierdziła mnie w przekonaniu, że jest nadętym gówniarzem. Nie chciałam się z nim kłócić ale czułam, że on do tego już niedługo doprowadzi. Grał mi na nerwach gorzej niż Zayn i Perrie jakiś miesiąc temu.  Blondyn był najlepszym przyjacielem Caluma, nie wiedziałam tylko jak to możliwe skoro tak bardzo się różnili. Przynajmniej moim zdaniem. Cal to wesoły, rozgadany chłopak a Luke...no cóż powyżej jest wszystko wyjaśnione. Zejdę teraz na inny tor jeżeli już jesteśmy przy temacie Caluma. Doskonale wiedziałam czym jest spowodowane jego zachowanie. Zazdrością. Tylko nie widziałam czy chodzi mu o moją przyjaźń z Kitem czy może ubzdurał sobie, że coś między nami jest. Ale czy tak trudno jest sobie to wyjaśnić w cztery oczy? No tak lepiej się obrazić i pójść nie wiadomo gdzie. W sumie to ja też źle zrobiłam tak szybko uciekając stamtąd. Jeszcze większy błąd popełniłam zasłaniając się Kitem. Calum jest dla mnie bardzo ważny i dobija mnie fakt, że dosłownie nienawidzi Kita. Czuję się jak parę lat temu gdy to Zayn go nie lubił. Nie wiem dlaczego się tak na niego uwzięli, przecież to super chłopak.
Widząc, że nie znajdę u niego pomocy, wstałam i bez słowa wyszłam z pokoju, który chwilowo zajmował. Udałam się do kuchni gdzie zastałam Perrie, która jadła jakieś wysokokaloryczne ciasto. Podziwiałam ją i bardzo jej zazdrościłam, mimo,  że ciągle opychała się słodyczami to i tak wyglądała rewelacyjnie. Zerknęłam z nadzieją na telefon oczekując, że pojawi się na nim powiadomienie o nieodebranej wiadomości. Wiadomo, nadzieja matką głupich. W tamtej chwili "odpierdol się" byłoby lepsze niż nic. Chciałabym mu to wszystko wyjaśnić. Nie chcę żeby myślał, że dałam mu kosza. Ja po prostu nie ochłonęłam po związku z Tomem.
-O czym tak myślisz?- Zapytała jasnowłosa.
-O niczym.- Padła krótka odpowiedź.
-Jego nazywasz niczym?- Uśmiechnęła się zadziornie.
-Jakiego jego?- Udałam, że nie wiem o kim mówi. Odwróciłam się do niej tyłem i oczekiwałam aż wypowie to imię, jednak ona miała inne plany.
-Ciemne włosy i oczy, ma świetny głos i jest w zespole, kojarzysz?- Wystawiła język po tym gdy  z powrotem  odwróciłam się przodem. Wtedy coś mi wpadło do głowy a raczej ktoś.
-Kieran?- Udałam zdziwienie. Na widok jej miny zachciało mi się śmiać ale udało mi się zachować powagę.
-Calum  idiotko!- Uderzyła się z otwartej dłoni w czoło pokazując tym jaka to ja jestem głupia. Pokręciłam głową ze śmiechem.
-No już się tak nie bulwersuj.- Drwiłam z niej. Dziewczyna przymrużyła oczy.
-A tak właściwie to kto to ten Kieran?- Zapytała patrząc na mnie podejrzliwie.
-Kieran? Kumpel Kita z zespołu.- Wzruszyłam ramionami. Przypomniało mi się, że miałam posłuchać piosenek Room 94, Tanton będzie się cieszył gdy pochwalę któryś z ich utworów.
Pomknęłam na górę i wpisałam w youtube nazwę ich zespołu. Pierwsze wyskoczyło mi Chasing the summer, które od razu przypadło mi do gustu i zaczynałam żałować, że wcześniej nie słyszałam tej piosenki.


3 months since I saw her face
Looking back we were living up (living up)
It's so hard, now I miss that place
Memories of a perfect summer

Nie skończyłam na jednej piosence. Ten zespół był świetny. Dziwię się, że się jeszcze nie wybili. Kieran ma niesamowity głos co stwierdziłam jeszcze zanim go usłyszałam, w rozmowie z Perrie. Powiedziałabym to drugi raz bo to najprawdziwsza prawda. Spojrzałam na bałagan w pokoju Zayna. Nie miałam nic innego do roboty więc postanowiłam doprowadzić to pomieszczenie do porządku. Układałam ubrania podśpiewując jedną z piosenek chłopaków, która była nagrana dawno bo wygląd Seana i Deana się zmienił. Kiero wyglądał identycznie jak teraz, tak samo jak Kit. 

I started drinking
to hide my feelings
I took a shot, got shot down
now i'm sleeping on the ground

Bez chwili namysłu mogę stwierdzić, że poprawił mi się humor. Dziękuje Bogu za to, że są na świecie tacy ludzie, którzy tworzą tak dobrą muzykę. Nie minęła godzina a pokój mojego brata był wysprzątany. Sądziłam, że dłużej mi to zajmie ale się myliłam. Poczułam wibracje w kieszeni. Szybko wyciągnęłam telefon oczekując, że ujrzę Calum xx dzwoni jednak tak się nie stało. Zamiast tego widniały literki układające się Mikey  dzwoni. Lekko zawiedziona odebrałam.
-Halo?
-Cat? Musisz tu przyjechać i powiedz chłopakom!- Usłyszałam jego zdenerwowany głos.
-Mike, spokojnie. Co się stało? Gdzie mam przyjechać?
-Calum jest w szpitalu.

_______________________________________________________________________________

Wreszcie udało mi się skończyć ten rozdział. Wyjątkowo nie miałam weny ostatnio i nie udało mi się go napisać na czas. Szczerze nienawidzę siebie za to, że wysłałam Caluma do szpitala i za to, że on nienawidzi Kita. Przy okazji, zaczynam pisać nowe opowiadanie -> THUG. Oczywiście tego nie zostawię. Postaram się rozdział 17 napisać do soboty. :)

sobota, 12 kwietnia 2014

Info



Mam dla was złą wiadomość, rozdziału nie będzie. Pojawi się dopiero w przyszłym tygodniu. Przykro mi ale raz jest wena, raz nie a ja nie mam napisane nawet połowy rozdziału. Z resztą nie mam nawet czasu bo tyle mi dowalili nauki, że można się załamać. Nie chcę żebyście pomyśleli, że się użalam nad sobą bo tak nie jest. Wracając do rozdziału to postaram się go dodać środa/czwartek.

piątek, 4 kwietnia 2014

15. Wyznanie



-Calum.- Wyszeptałam. Chłopak był niesamowicie wściekły, nigdy go jeszcze takiego nie widziałam. Przyciągnął mnie zamykając w żelaznym uścisku. Zaczęłam szlochać w jego granatową koszulę.  Głowa mi pulsowała. Nagle obraz przed oczami zaczął mi się rozmazywać...Zemdlałam


Ze snu wyrwały mnie promienie słoneczne, wpadające przez niezasłonięte okno. Doskonale pamiętałam wydarzenia z ostatniej nocy pomimo wypitego alkoholu. Leniwie przeciągnęłam się na łóżku po czym przeniosłam się do pozycji siedzącej. Na przeciwko łóżka stała kanapa, na której spał Calum. Zrobiło mi się głupio. Podczas gdy ja sobie wygodnie spałam, on musiał się męczyć na niewygodnej kanapie. Na palcach podeszłam do szafy i wyciągnęłam z niej koc, którym chwilę później nakryłam Hooda. Byłam mu niezmiernie wdzięczna za to jak mi pomógł, już kolejny raz.
Drzwi otworzyły się z lekkim skrzypnięciem a do pomieszczenia wszedł Zayn. Rzucił przelotne spojrzenie w kierunku Cal'a i usiadł na skraju łóżka, oparł łokcie na kolanach a twarz schował w dłoniach. W końcu zapytał:
-Jak się czujesz?- Ale ja całkowicie zignorowałam jego pytanie.
-Nie powiedziałeś Perrie, że zerwałam z Tomem.- Stwierdziłam.
-Pomyślałem, że będziesz wolała jej sama powiedzieć.-Wyjaśnił. Pokiwałam głową na znak, że rozumiem. Było jeszcze jedno pytanie, które chciałam mu zadać.
-Skąd wiedzieliście, że byłam u Paula?

Do moich nozdrzy dotarła woń potu wymieszanego z alkoholem, co nie było najlepszym połączeniem. Wzrokiem szukałem właściciela posesji. Po pewnym czasie zlokalizowałem go. Stał przy basenie z siostrą byłego chłopaka Cat- Bellą. Walnąłem Harrego w ramię i wskazałem na Paula. Wraz z lokowatym, Calumem i Michaelem ruszyliśmy w ich stronę. Dziewczyna uśmiechnęła się sztucznie gdy nas ujrzała.
-Oh...Malik. Po siostrzyczkę przyszedłeś?- Odezwała się a mi na sam dźwięk jej głosu zwrócił się obiad. 
-"Po siostrzyczkę"? Cat tu jest?- Zapytałem zdziwiony.
-Chyba już się upiła bo jej nie widać.- Stwierdziła, rozglądając się przy tym. 
-A jak chcesz to możesz poszukać jej w pokojach na górze. Wiesz...jest tu dużo napalonych kolesi a twoja siostra to dobry towar.- Byłem bliski obicia mu tej ucieszonej mordy, wyprzedził mnie Calum. Paul runął na ziemię a  z nosa zaczęła mu się sączyć krew. Hood chciał jeszcze zadać parę ciosów ale go powstrzymałem . Nie muszę ukrywać, że ten widok sprawiłby mi przyjemność ale musieliśmy poszukać Cathy.

-A ten Tom....miałem szczerą ochotę go zabić.- Syknął mój brat.
-Ja się nadal nad tym zastanawiam. - Usłyszeliśmy głos Hooda, który najwyraźniej już nie spał. Odwróciliśmy się w jego stronę. Leżał z rękami splecionymi za głową i z przymrużonymi oczami wpatrywał się w drewniany sufit. Zayn mruknął coś o spotkaniu z Pezz i opuścił pokój. Zdziwiło mnie jego zachowanie. Westchnęłam cicho i podeszłam do okna, zaczęłam się wpatrywać w drzewo za szklaną powłoką, którym lekko kołysał wiatr. Nagle poczułam jak ktoś za mną staje, nie musiałam długo główkować żeby się domyślić, że to Calum. Chłopak złapał mnie za biodra i odwrócił przodem do siebie. Położył ręce na parapecie po moich obu stronach, sprawiając przy tym, że nasze czoła się niemal stykały ze sobą. Zaczął się przybliżać do momentu gdy rozległo się pukanie do drzwi. Hood mocno się odepchnął i warknął coś w rodzaju "wejść". Do pokoju wparował jak zwykle uradowany Louis, który sprawiał wrażenie jakby nie dostrzegał złego humoru bruneta stojącego naprzeciwko. Odszukał mnie wzrokiem i powiedział:
-Kit jest na dole.
-No i co z tego?- Burknął Cal.
-Calum.- Upomniałam chłopaka.- Zaraz do niego zejdę.- Zwróciłam się do Lou. Ten kiwnął głową i tyle go widzieliśmy. Uśmiechnęłam się pod nosem i skierowałam do drzwi, położyłam dłoń na klamce ale zanim wyszłam spojrzałam na Hooda. Był zły, co było widać na pierwszy rzut oka.
-O co Ci chodzi, Cal?- Westchnęłam zrezygnowana. Miałam już dość ciągłych prób rozgryzienia tego chłopaka.
-Przyjaciel się znalazł.- Prychnął.
-Jesteś zazdrosny o Kita, tak?
-To ja byłem przy tobie gdy zerwałaś z tym całym Tomem, to ja jestem teraz gdy...- Urwał obdarzając mnie swoim rozbieganym spojrzeniem, sprawdzając moją reakcje na wczorajsze wydarzenie. Jednak na mnie nie zrobiło to wrażenia, a może zrobiło tylko dobrze to kamuflowałam.
-Doceniam to, jesteś świetnym przyjacielem.
-Kurwa nie chce być twoim przyjacielem!- Podniósł głos. Podszedł do mnie i oparł swoje czoło o moje.- Nie chce być tylko twoim przyjacielem.- Powiedział o wiele spokojniej niż chwilę temu. Drgnęłam gdy jego dłoń przesunęła się po moich plecach.
-Ja....muszę iść już do Kita.- Wydukałam. Świetnie Cat, teraz jego nienawiść do Tantona tylko się powiększy a miało być odwrotnie. Miałam ochotę przywalić sobie patelnią. Zbiegłam po schodach o mało co nie zabijając się na ostatnim stopniu. Zatrzymałam się przy wejściu do salonu i oparłam o framugę drzwi. Widok przede mną sprawił, że na moje usta wkradł się szeroki uśmiech. Na kanapie siedzieli Zayn i Kit. Rozmawiali o czymś i co chwilę wybuchali śmiechem. Nie często miałam okazje na taki widok. W zasadzie to nigdy. Nie sądziłam, że dwie osoby, które tak bardzo się nie lubiły mogą teraz tak normalnie rozmawiać.

W podskokach podbiegłam do drzwi, przekręciłam klucz po czym pociągnęłam za klamkę. Moim oczom ukazał się mój przyjaciel- Kit. Postanowiłam się odrobinę z nim podroczyć.
-Witaj Tanton.- Powiedziałam oschło.
-Cześć Cathy.- Odrzekł z uśmiechem.
-Od kiedy mówisz do mnie "Cathy"?!- Oburzyłam się.
-Od kiedy mówisz do mnie "Tanton"?! - Wzruszył spokojnie ramionami. 
-Proszę Christopher, wejdź.- Uśmiechnęłam się zadziornie i odsunęłam robiąc przejście. Tanton pokręcił głową ze śmiechem. Udaliśmy się do kuchni w celu zrobienia czegoś do picia.
Byli tam: moja rodzicielka, która zmywała naczynia i brat na marne próbujący rozplątać słuchawki.
-A ten czego tu?- Wskazał głową na Kita.
-Zayn...uspokój się.- Skarciła go mama.-Może się czegoś napijesz, Kit?
-Nawet wody z klozetu mu nie dam.- Zayn po raz kolejny doprowadzał mnie do szału. Nie wiedział, że te docinki bolą nie tylko Tantona ale także mnie. Kit się wcale nie odzywał ale to nie znaczy, że nie potrafił mu się odgryźć. Na początku nie puszczał tego płazem i wychodziła z tego wielka, pełna nienawiści kłótnia i to moje wrzaski ją kończyły.
-Cat, zrób mu herbaty a ty Zayn powinieneś chyba pójść do pokoju.- Powiedziała.
-No i właśnie to zrobię!- Cisnął słuchawkami o podłogę, było słychać jeszcze kroki i mocne trzaśnięcie drzwiami.

Samo to wspomnienie sprawiło, że w moich oczach nagromadziły się łzy. Nagle poczułam czyjąś rękę na ramieniu. Powoli uniosłam głowę, przede mną stał Kit z zatroskanym wyrazem twarzy. Przeniosłam wzrok na Zayna, siedział z lekko otwartymi ustami.
- Czemu się tak na mnie patrzycie?- Zapytałam z uśmiechem na ustach.
- Dlaczego płaczesz?- Zadał mi pytanie Kit.
-Złe wspomnienia.- Szepnęłam.
-To przeze mnie?
-Nie ale....Kit?
-Tak?
-Potrzebuję cię teraz bardziej niż kiedykolwiek.- Powiedziałam szlochając.
-Już dobrze, nie płacz, mała...masz mnie, Perrie, Zayna....
-I mnie.- Odwróciłam się do miejsca, z którego dochodził głos. Ujrzałam Mike'a. Stał z wydętą dolną wargą. Pokonałam dzielącą nas odległość i wtuliłam się w Clifforda. Po chwili do salonu wparował Calum. Dalej był zły.
-Idziesz czy nie?- Zwrócił się do Michaela. Oczywiście nie obyło się bez posłania morderczego spojrzenia w kierunku Kita. Po minie Mikey'a można było odczytać, że nie rozumiał zachowania Hooda. Po chwili opuścili dom.
-Sądziłem, że będziecie chcieli spędzić ten dzień razem.- Powiedział Zayn.
-Dlaczego?- Zapytałam siadając po jego prawej stronie.
-Bo tak się ostatnio zaprzyjaźniliście a to ich ostatni dzień.- Wzruszył ramionami.
-Ostatni dzień?
-No jutro rano wylatują do Sydney...


_____________________________________________________________________

Rozdział miał być jutro ale udało mi się go skończyć dzisiaj. Było trochę powrotów do przeszłości. Miał być lepszy, wiem ale wyszło jak wyszło.