niedziela, 24 sierpnia 2014

24. Blisko prawdy





Nie mogłam zasnąć. Nie wiedziałam czy moja bezsenność jest spowodowana nowym miejscem, faktem, że Tom jest w pokoju obok, czy może kłamstwami Zayna i tym całym "informatorem". Z jednej strony cieszyłam się z tego, że mój były wyjawił mi prawdę, ale z drugiej strony miałam szczerą ochotę go rozszarpać , bo kiedy wszystko (poza relacjami Caluma z Kitem) zaczęło się układać to on wlazł z butami ze swoją prawdą do mojego prawie idealnego życia.  Bardzo chciałam żeby to wszystko okazało się kolejną chorą sztuczką Toma. Nie chciałam niszczyć moich relacji z bratem. Również do Caluma miałam w pewnym stopniu żal  za to, że nawet słówka nie pisnął o wspomnianym przez Kliera incydencie.
Dokładnie o 8: 53 usłyszałam pukanie do drzwi. Po wypowiedzianym przeze mnie "proszę" do pokoju wszedł Tom. Już zdążyłam zapomnieć o tym jak dobrze wygląda rano, zaraz po przebudzeniu. Miał na sobie zwykły podkoszulek i szare dresy. Włosy normalnie perfekcyjnie ułożone, teraz sterczały na wszystkie możliwe strony. Oczy miał lekko przymrużone, co potwierdzało fakt iż dopiero się obudził.
-Zaraz tu będzie- oznajmił. Nie trzeba było mi mówić kogo ma na myśli.  Doskonale wiedziałam, że chodzi o "informatora" . Pokiwałam głową wpatrując się w sufit. Zastanawiałam się jaki on jest, czy go znam, jak wygląda?  Thomas po krótkiej ciszy włączył radio a w głośnikach rozbrzmiała piosenka Pitbulla - We are one. Jednak zmienił zdanie i wyłączył je. Zdążyłam poznać, że był to moment Claudii Leitte. Znałam słowa więc zaczęłam sobie cicho nucić.
-E meu, e seu...
-Mówisz po hiszpańsku?- przerwał mi chłopak.
-To portugalski idioto- warknęłam po czym spojrzałam na niego niczym na robaka, którego trzeba zdeptać. Ten niedbale wzruszył ramionami i wrócił do oglądania obrazu za oknem.
-Cat?- wyszeptał tak jakby nie do końca chciał żebym to usłyszała, pech jednak chciał inaczej.
-Tak?
-Jesteś z nim szczęśliwa? Z tym całym Calumem?
-Jestem- odpowiedziałam bez zastanowienia.
-Tak jak byłaś ze mną?- miałam ochotę mu powiedzieć, że wcale nie byłam z nim szczęśliwa ale zdążyłam się powstrzymać i jedynie poprosiłam aby nie wracał do przeszłości. Już otworzył usta żeby coś powiedzieć ale na moje szczęście przerwał mu dzwonek do drzwi.
- Zostań tutaj- rozkazał.
-Nie mam zamiaru.
-Uparta jesteś.
-Powinieneś o tym pamiętać.
-Pamiętam- westchnął przekręcając klucz  w zamku. Chwycił za klamkę i pchnął drewnianą powłokę a moim oczom ukazał się wysoki chłopak z loczkami na głowie a  mi aż się zrobiło słabo. Nastała ciemność.

______________________________________
______________________________________


Kto to może być? Harry, Ashton a może Oscar? Wiem, że mieszam ale to kocham. Znowu wam się pokazuję z krótkim rozdziałem ale na chwile obecną nie mam głowy do dłuższego a koniecznie chciałam coś dodać bo nic nie było od dwóch tygodni. Jak w tym tygodniu zdążę napisać kolejny rozdział to będzie  a jak nie to możecie się spodziewać czegoś dopiero około 10 września.

środa, 6 sierpnia 2014

23. Kłamstwa i tajemnice







Ociężale otworzyłam oczy i niemal od razu poczułam silny ból skroni. Byłam w prawie pustym pokoju. Leżałam na starym łóżku. Naprzeciwko mnie były drzwi a po prawej stronie niewielka komoda. Ze ścian poodlatywało wiele kawałków farby a panele były mocno porysowane. Próbowałam się podnieść ale okazało się, że mam związane nogi i ręce.  W głowie zadawałam sobie pytania typu: "co ja tutaj robię?", "co się dzieje?" czy "jak się tu znalazłam?"  Ostatnie co pamiętam to, że stałam pod barem, później zobaczyłam jego twarz i na tym film się urywa. Po pewnym czasie usłyszałam jak ktoś przekręca klucz w zamku, następnie naciska klamkę i popycha drewnianą powłokę.
-Obudziłaś się- stwierdził bez emocji. Rzucił klucze na komodę i wolnym krokiem podszedł do mnie. Przez chwilę mi się przyglądał z góry po czym usiadł obok tak, że mogłam zauważyć bliznę nad jego lewym okiem. Jeszcze bardziej się przybliżył i wpił się w moje usta. Próbowałam się wyrwać ale przecież byłam związana a poza tym on był dużo silniejszy. Oderwał się ode mnie z triumfalnym uśmieszkiem na ustach, lecz gdy zobaczył obrzydzenie z jakim na niego patrzyłam, uśmiech zastąpił grymas. Przymrużył oczy i zacisnął mocno usta.
-Czego chcesz?
-Czego chcę?- uniósł brew- to proste- ciebie kochanie- pogładził mój policzek.
-Zostaw mnie-załkałam.
-Nie zostawię cię tak jak ty to zrobiłaś- nagle wstał jak oparzony. Z lekkim niepokojem patrzyłam jak zaczyna krążyć po pomieszczeniu.
- Myślałaś, że możesz tak sobie mną pomiatać?! Bawić się jak zabawką?! O nie, nie. Widzisz co ze mną zrobiłaś? Co ze mną zrobiła miłość? To bzdura!- uderzył dłonią o komodę. Wyglądał ja wariat. Gdybym powiedziała, że się go nie boję- skłamałabym- uczucia niszczą, niszczą każdego. Wypalają jakąkolwiek chęć do życia. Myśleli, że zwariowałem. Chcieli mnie wysłać do psychiatryka. Ja się nie dam! A to wszystko przez miłość do ciebie.
-Zerwałam z tobą bo mnie zdradziłeś, Tom nie rób z siebie teraz pokrzywdzonego.
-Ty dalej w to wierzysz- parsknął- to kłamstwo. Twój braciszek wymyślił tą historyjkę i zaangażował w to tą całą Amy. Uważał, że jej uwierzysz no i miał racje.
-Skąd o tym wiesz niby?
-Mam swoje źródła- odparł tajemniczo- a ty tego kogoś doskonale znasz. Jeśli mi nie uwierzysz to jutro możemy się spotkać z nim i on ci wszystko powie. Mogę też cię rozwiązać ale pod warunkiem, że nie uciekniesz- w odpowiedzi jedynie skinęłam głową. Chłopak na chwilę wyszedł by później wrócić z nożem. Podczas, gdy on przecinał sznur, ja wpatrywałam się w jego bliznę.
-To dzieło twojego chłopaka, miałem niedawno z nim i jego koleżkami niemiłe spotkanie- wyjaśnił.


*TOM*

"Wreszcie świeże powietrze" pomyślałem i zacząłem iść w kierunku mojego mieszkania. Podążałem sobie tak beztrosko dopóki drogi nie zagrodził mi wysoki chłopak przypominający Azjatę. Zaraz... ja go znam. A no tak to ten nowy lowelas Cat.
-Sześć fjucie- wybełkotałem.
-Niezbyt dobrze się kamuflowałeś- za jego plecami stanęło dwóch jego kolegów. Niski blondyn- Niall oraz blondyn z bandamką na głowie, chyba Ashley- widziałem cię wiele razy i pora to zakończyć.
-O czym ty pierdolisz?- udałem idiotę.
-A o tym, że wszędzie za nią łazisz! Jak jej pierdolony cień! Nie masz prawa nawet na nią spojrzeć- złapał mnie za koszulkę a ja mu się w twarz zaśmiałem.
-Widzę, że trzeba załatwić to inaczej- powiedział a jego ręka wylądowała na moim brzuchu ale na tym się nie zakończyło.


*CAT*

-Pobił cię?- pisnęłam przerażona a Tom skinął głową- nie, nie, nie to nie możliwe. Cal by muchy nie skrzywdził, nie.
-Widać nie znasz dobrze swojego chłopaka- skwitował.
-Znam go doskonale a ty kłamiesz- warknęłam.
-Wkrótce się okaże- puścił mi oczko i poszedł do kuchni- a ty słonko będziesz znowu moja- dodał ale ja już tego nie mogłam usłyszeć.


___________________________________
___________________________________

I jak się podoba szaleniec Tom i bad Calum? :) Teraz weź się domyślaj kim jest ten "informator" :/ i czy w ogóle wersja Toma jest prawdziwa. A wy co o tym myślicie? Pojawiło się pytanie dotyczące Oscara- będzie on ważny w przyszłych rozdziałach ale jeszcze nie teraz. Zapewne myślicie co odwaliłam z tym zdjęciem powyżej ale nie mogłam się powstrzymać a poza tym wyobraźcie sobie, że Neymar to Calum a David Luiz to Tom w sytuacji, gdy Cal mówi " Nie masz prawa nawet na nią spojrzeć". Oj ja i te głupie pomysły :/




piątek, 1 sierpnia 2014

22. Powrót




-Fajna bluzka-warknął Calum, sprawiając, że o mało co nie spadłam z parapetu.
-Miłe przywitanie, skarbie- powiedziałam masując łokieć, który chwile temu miał bolesne spotkanie ze ścianą. Brunet usiadł na krześle przy biurku i spojrzał na mnie smutno. Wyglądało to jakby chciał mnie przeprosić za poprzednie słowa ale nie mogło mu to przejść przez gardło. W rzeczywistości nie  miałam się czego dziwić. Cal nie cierpi Kita i mogłam się domyślić, że widokiem mnie w jego bluzce nie wywołam u niego pozytywnych emocji. Nawet Niall mnie ostrzegał. Teraz wiem, że mogłam to przemyśleć kilka razy a nie mieć gdzieś uczucia Caluma. Skąd mam wiedzieć, jak on się czuje? Wydawało mi się, że po prostu próbuje mnie poróżnić z moim przyjacielem by mieć mnie tylko dla siebie.  Właściwie dopiero teraz zauważyłam, że go to w jakimś stopniu boli, choć tego taktownie nie okazuje. Zeskoczyłam z parapetu, usiadłam na kolanach Hooda i bezczelnie wpiłam się w jego usta. Czułam jak się uśmiecha.Chłopak w pewnej chwili lekko mnie od siebie ociągnął, po czym ściągnął ze mnie własność Kita mówiąc przy tym "tego nie potrzebujemy" i znów złączył nasze usta.


**

Zbiegłam ze schodów i zupełnie olewając chłopaków siedzących w salonie, podbiegłam do drzwi, wsunęłam na nogi białe trampki i już miałam wychodzić, gdy obok mnie wyrósł Zayn.
-A panienka gdzie się wybiera?- skrzyżował ręce i oparł się plecami o ścianę.
-Idę się przejść- wzruszyłam ramionami- w końcu jest normalna pogoda.
-"Normalna pogoda"? A ostatnio pogoda była jaka?
-Jeżeli uważasz, że 32 stopnie to norma....
-Za ile wrócisz?-przerwał mi za co go spiorunowałam wzrokiem.
-Nie wiem...godzina?- nacisnęłam klamkę i opuściłam mieszkanie. Podążałam chodnikiem, nucąc sobie pod nosem piosenkę, którą słyszałam może ze dwa razy w radiu.
 Wstąpiłam do sklepu i podeszłam do kasy, po drodze łapiąc butelkę wody. Uśmiechnęłam się do chłopaka stojącego przede mną. Był to wyższy ode mnie brunet o ciemniejszej karnacji i burzą loków na głowie. Miał sympatyczny wyraz twarzy. Odwrócił się do mnie przodem i wyciągnął dłoń.
-Jestem Oscar.
-Cat- uścisnęłam jego dłoń obdarowując po raz drugi uśmiechem, który odwzajemnił.
-Cat- piękne imię dla równie pięknej dziewczyny- opuściłam głowę, pozwalając przy tym żeby włosy częściowo zasłoniły mi twarz. Przynajmniej dzięki temu odruchowi, nowo poznany chłopak nie widział wypieków na moich policzkach.
-Zawsze wyrywasz laski w sklepie?- zapytałam już trochę bardziej pewnie niż się czułam dotychczas.
-Nie-odparł robiąc minę jakbym nie wiem jak strasznie go obraziła. Chwilę się mi przyglądał po czym się odwrócił, aby zapłacić za swoje zakupy. Na odchodne powiedział "do zobaczenia" i wyszedł. Nie wiem dlaczego ale miałam ochotę krzyknąć, żeby poczekał, jednak zrozumiałam, że wyszłabym na idiotkę krzycząc tu. Szybko zapłaciłam za wodę i wybiegłam ze sklepu ale jego nigdzie w pobliżu nie było.
Z cichym westchnięciem ruszyłam przed siebie, lecz w kierunku przeciwnym do położenia mojego domu. Tak właściwie to domu chłopaków, można by powiedzieć, że jestem tam jedynie gościem. Gościem, który i tak w końcu zniknie. Właściwie już od dłuższego czasu myślałam nad przeprowadzką, nad zaczęciem samodzielnego życia. Nie chodzi mi o powrót do Amy, nie. Mam na myśli własne mieszkanie. Moje cztery kąty. Jakieś niewielkie. Nigdy nie lubiłam dużych domów. W naszym rodzinnym można było się łatwo zgubić. Mama za to wolałaby się zabić niż mieszkać w małym domku. Ona od zawsze miała wymagania, co było skutkiem wychowywania jej przez dziadka. Babcia umarła, gdy mama miała dwa latka i od tego czasu opiekę przejął nad nią dziadek i nie oszukujmy się wychował ją na księżniczkę.
Słońce zakryła powłoka ciemnych chmur. Nagle zrobiło się chłodno a po chwili zaczęły spadać krople deszczu. Jako, że odeszłam daleko od domu, zdecydowałam, że przeczekam  ulewę pod daszkiem baru o nazwie "pod jemiołą".  To samo zrobiło paru innych ludzi. Niedaleko mnie stali: starsza pani z zapewne wnuczką, mężczyzna w średnim wieku oraz kobieta nieodrywająca wzroku od swojego telefonu.
Czekałam dziesięć, piętnaście minut a pogoda nie miała zamiaru się poprawić. Czubkiem buta kopnęłam kamień leżący przede mną.
Teraz stałam na zewnątrz sama. Reszta albo poszła do domu w deszcz albo schowała się w barze. W pewnym momencie usłyszałam za sobą kroki, które były coraz wyraźniejsze. Nie odwróciłam się, gdy ucichły. Zrobiłam to dopiero, kiedy poczułam na karku czyiś oddech. Wtedy ujrzałam....


_________________________________________________
_________________________________________________

Nudny rozdział, wiem. Za to w następnym będzie się dużo działo. Ciekawe kto to był za nią, hmm....
Sprawa tego bloga wygląda tak- mam zamiar napisać jeszcze ze dwa rozdziały i na tym zakończyć pierwszą część. Druga będzie miała około dziesięciu rozdziałów. Do zobaczenia we wtorek :)