piątek, 23 maja 2014

Niespodzianka





-Nie chcę  z nim mieszkać nawet przez pięć minut!- mój krzyk rozniósł się echem po całym mieszkaniu. Danielle opadła na skórzany fotel zrezygnowana. Jeśli myślała, że jej się uda mnie przekonać to się myliła.  Moje ciało oblała fala gorąca spowodowana zdenerwowaniem. Nie miałam ochoty nawet patrzeć na brata a ona wyjeżdża mi z zamieszkaniem z nim, to tak absurdalne, że aż śmieszne.
-Zrozum, musisz mieć opiekę  przez ten tydzień- wyjaśniła spokojnie.
-To niech Liam tu zamieszka na ten okres- wzruszyłam niedbale ramionami.
-Zayn postanowił...
-Co on ma do tego?- warknęłam poirytowana.
-On jest twoim opiekunem, a poza tym...
-Ja wcale tak nie uważam.
-Cath...
-Dobra, nie ważne, daj mi już święty spokój- szybkim krokiem opuściłam mieszkanie, mocno przy okazji trzaskając drzwiami. Ruszyłam przed siebie, bez obranego celu. Chłodny październikowy wiatr muskał moją twarz i szyję, przyprawiając mnie o dreszcze. Doskonale wiedziałam, że Dan nie miała złych zamiarów proponując zamieszkanie z Zaynem na czas, gdy ona będzie musiała wyjechać. Była jednak jedna kwestia, przez którą na tę propozycję nie mogłam przystać. Chowam do niego urazę z przeszłości i nie sądzę żeby mi szybko przeszło. Mój brat miał okazję się wykazać ale z tego nie skorzystał. Jego czas już minął. Zachował się jak idiota i nie przesadzam w tym miejscu.
Nagle się z kimś zderzyłam, czemu towarzyszył ból w okolicach barku. W wyniku zderzenia runęłam na zimny chodnik. Uniosłam wzrok a przede mną wyrósł chłopak. Dość wysoki ciemny blondyn, ubrany był w ciemne dżinsy, białą koszulkę i cienki sweter. Nawet po ciemku dojrzałam jego świecące, piękne oczy. Wyciągnął rękę w moją stronę i pomógł mi wstać. Gdy stanęłam na równe nogi, uśmiechnął się promiennie a na moje policzki wkradł się szkarłatny rumieniec. Opuściłam głowę z nadzieją, że moje długie włosy go zakryją.
-Przepraszam, powinnam uważać- burknęłam pod nosem.
-W porządku em...-
-Cathy- odpowiedziałam trochę za szybko, znowu czując, że pieką mnie poliki.
-Nie przejmuj się Cat- posłał mi uśmiech.
-A ty jak masz na imię?- zapytałam niepewnie.
-Tom.- w odpowiedzi pokiwałam twierdząco głową. Nastała między nami niezręczna cisza, która mnie denerwowała. Czułam szybkie bicie mojego serca, to niesamowite jak ten chłopak na mnie działał. W końcu odważyłam się to zakończyć.
 -Wiesz...powinnam już iść- nie czekając na jakąkolwiek odpowiedź, odwróciłam się i zaczęłam iść przed siebie.
-Dasz mi swój numer?- usłyszałam za sobą a na moje usta wpełzł szczery uśmiech.


______________________________________________________
No tam... spóźniłam się, wiem i bardzo was za to przepraszam ale miałam wczoraj bierzmowanie i te dni przed nim były okropne. Mimo, że miałam napisany rozdział to nie miałam czasu żeby go wstawić. W tym tygodniu nie będzie rozdziału 21, nie pojawi się on nawet w przyszłym, nie wiem kiedy się pojawi. Od dzisiaj blog zostaje zawieszony na czas nieokreślony. Chciałabym podziękować wszystkim, którzy czytali i komentowali tego bloga, to dzięki wam napisałam te 20 rozdziałów. Jeszcze raz dziękuję i do zobaczenia!

czwartek, 8 maja 2014

20. Kłótliwy dom




Słońce świeciło od samego rana co było sprzeczne z codzienną pogodą panującą w Londynie.  Zazwyczaj całymi dniami lał tu deszcz. Chciałabym żeby było tu tak zawsze... Krążyłam po pokoju, nucąc pod nosem piosenkę lecącą w radiu. O ile się nie mylę była to piosenka Calvina Harrisa- Summer. Z zniecierpliwieniem oczekiwałam dzwonku do drzwi, który oznaczałby, że Kit już przyszedł. Tak jak mówiłam, wczoraj powiedziałam Zaynowi o moim związku z Calumem. Jego reakcja mnie zaskoczyła. Mogę nawet stwierdzić, że się ucieszył. Z jego ust wydostały się słowa "Gratulacje, mam nadzieje, że będziecie szczęśliwi". Przez moment nawet pomyślałam, że to nie jest mój brat albo się czegoś naćpał. W końcu doczekałam się upragnionego dzwonka, głupia rzecz a cieszy. Pobiegłam otworzyć, mijając po drodze Zayna.
-Jak było?- Zapytałam gdy tylko ujrzałam Tantona.
-Może na początek go wpuścisz?- Zaśmiał się brat, który stał za mną. Przepuściłam równie rozbawionego Kita, który cmoknął mnie w policzek a następnie podał rękę Malikowi.
-A więc pytałaś jak było?- Usiadł na kanapie.- No cóż...nie wiem.
-Jak to nie wiesz?
-Nie wiem.- Wzruszył ramionami.
-Kit !
-No co? Nie mi to oceniać.
-Nie drażnij się z nią.- Do salonu wszedł Michael.- Było świetnie. Nie wiedziałem, że wśród naszych fanek jest też dużo....
-Roomie.- Pomógł mu Kit.
-No właśnie. A poza tym,  Cat jedziesz z nami po Caluma?
-"Po Caluma"?- Zdziwiłam się.
-No...dzisiaj wychodzi, nie wiedziałaś?
-Nie.- Pokręciłam głową.
-To już wiesz.



-Nie jestem do cholery kaleką!- Wydarł się Calum. Po raz kolejny z resztą. W pokoju znajdowali się prawie wszyscy. Ja, Luke, Mike, Ashton, Zayn, Harry, Niall i Kit.  Mogę stwierdzić, że każdy z tu obecnych miał dość zachowania Hooda. Chłopak nie rozumiał, że chcemy mu jedynie pomóc a nie robić z niego jak to on uznał, kalekę.
-Kurwa, stary zachowujesz się jak obrażony dzieciak.- Odpowiedział mu takim samym tonem Luke. Cal spojrzał na niego spod byka.
-Dobra- Zayn klasnął w dłonie aż podskoczyłam.- Ja mam taki plan aby zostawić naszą świeżo upieczoną parkę razem.
-W jakim celu?- Zapytał  Mikey.
-Ja już wiem w jakim celu.- Posłał mi znaczące spojrzenie po czym wszyscy wycofali się do drzwi. Calum ich śledził wzrokiem dopóki całkiem nie opuścili pokoju. Przelotnie na niego spojrzałam a chwilę później zaczęłam się wpatrywać w okno, które było do połowy zasłonięte. Czułam spojrzenie mojego chłopaka.
-Kocham gdy na mnie patrzysz i myślisz, że tego nie widzę.- Powiedziałam z uśmiechem na ustach nie odrywając wzroku od okna. W odpowiedzi otrzymałam ciche westchnięcie.
-Nie dasz mi pomarzyć.
-O czym?- Uniosłam brew, podchodząc do niego.
-Zgadnij.- Uśmiechnął się zadziornie.
-Zboczeniec. -Walnęłam go lekko w ramię na co się głośno zaśmiał.
-Kto tu jest zboczony, skąd wiesz co miałem na myśli.
-Nie trudno się domyślić.
-Miałem na myśli coś zupełnie innego.
-To w takim razie co?
-No dobra sprowokowałem cię a teraz zaczynaj swój "monolog", który masz wygłosić.
-Jaki znowu monolog?
-No a niby po co nas tu zostawili samych.- Prychnął.
-To głupie, robicie aferę z błahostki.
-Im to powiedz.-Wskazał na drzwi.
-Tobie to mówię...Posłuchaj nie będę ci prawić kazań ale oni tam są prawda?- Po ostatnim zdaniu usłyszałam ciche "ja pierdole" ale nie wyszło ono z ani z moich ust ani z Cala, czyli moje przypuszczenia były słuszne.
-Ja już nic nie powiem.- Oświadczyłam głośno po czym wtuliłam się w Hooda.  Chwilę później drzwi otworzyły się a do pokoju weszła cała banda.
-Mógłbyś ograniczyć swój popęd? Przynajmniej przy mnie.- Zwrócił się Zayn do Caluma.
-Wyluzuj.- Niall poklepał go po plecach.
-Stary to moja siostra.
-Już ja nie powiem co ty robisz z Perrie gdy jesteście sam na sam.- Zaśmiał się Harry.
-Ja nie powiem co ty robisz z połową dziewczyn na świecie gdy jesteście "sam na sam".
-Przestańcie, zaraz z tego wyjdzie wielka kłótnia!- Ścisnęłam Harrego za nadgarstek, bo chłopak właśnie szykował jakąś ripostę.
-To niech się nie wpierdala.
-Zayn, teraz to wy zachowujecie się jak dzieci.- Stwierdziłam tonem wypapranym ze wszelkich uczuć.  Malik burknął coś pod nosem i wyszedł z pomieszczenia.Styles mruknął pod nosem parę obelg w jego kierunku. Miałam wielką ochotę mu przywalić w ten głupi łeb ale stwierdziłam, że lepiej zrobię jak pójdę za bratem. Weszłam do jego pokoju. Nie było go ale drzwi balkonowe były otwarte na roścież a firanka ruszała się pod wpływem wiatru. Ruszyłam w kierunku balkonu. Poczułam nieprzyjemne dreszcze na moich odsłoniętych rękach, gdy przekroczyłam próg. Zayn siedział na płytkach i palił papierosa. Usiadłam przy nim.
-On żartował.- Powiedziałam spokojnie, wpatrując się w niebo.
-Taa...- Śmiesznie przeciągnął samogłoskę.
-Przecież nie jest na tyle głupi żeby na serio gadać takie rzeczy jeszcze jeśli wie, że jesteście za drzwiami.
-O kim ty mówisz?- Spojrzał na mnie zdziwiony.
-O Calumie.
-Tu nie chodzi o Caluma tylko o tego...- Zaciął się zaciskając usta w cienką linie.
-To bez sensu, jutro się już pogodzicie.- Zayn pokręcił przecząco głową.
-Uwierz mi braciszku, tak będzie.- Zmierzwiłam mu włosy, za co otrzymałam zabójcze spojrzenie i udałam się z powrotem do Cal'a. Chłopak wsłuchiwał się w piosenkę Undressed, położyłam się obok nie go i zaczęłam robić to samo.

Hi my name is
Whatever you call me
So let's get undressed
Cause you look a little lonely

-Lubię tą piosenkę.- Oświadczyłam gdy ta się skończyła. 
-Dlaczego?
-Nie wiem, jakoś tak. Mamy bardzo ciekawy temat nie sądzisz?- Zaśmiałam się a Hood odpowiedział kiwnięciem głowy.
-Jestem już zmęczony tym leżeniem.- Westchnął.
-Trzeba było się nie wpierdalać pod samochód.
-Cat...nie pomagasz.

_______________________________________________________________
_______________________________________________________________

Sama stwierdzam, że ten rozdział jest najnudniejszy ze wszystkich rozdziałów tego opowiadania. Kiepsko ostatnio u mnie z weną ale mam tyle na głowie, że po prostu nie mam siły na wymyślenie czegoś ciekawszego. Niestety obawiam się, że do końca maja rozdziały tak będą wyglądać. Później będę miała więcej czasu na dopracowywanie rozdziałów. Głosujcie w sądzie,  na chwilę obecną są tylko dwa głosy :(