niedziela, 14 września 2014

Informacja

Bardzo chciałam doprowadzić tego bloga do końca, naprawdę. Z drugiej strony martwił mnie brak komentarzy. Nie wiem czy już nikt tego bloga nie odwiedza czy po prostu nie chce wam się komentować ale wiem na pewno, że nie mam ochoty pisać rozdziałów dla siebie bo to bez sensu. Tak więc podjęłam decyzję- znowu zawieszam bloga do odwołania albo na zawsze.

niedziela, 24 sierpnia 2014

24. Blisko prawdy





Nie mogłam zasnąć. Nie wiedziałam czy moja bezsenność jest spowodowana nowym miejscem, faktem, że Tom jest w pokoju obok, czy może kłamstwami Zayna i tym całym "informatorem". Z jednej strony cieszyłam się z tego, że mój były wyjawił mi prawdę, ale z drugiej strony miałam szczerą ochotę go rozszarpać , bo kiedy wszystko (poza relacjami Caluma z Kitem) zaczęło się układać to on wlazł z butami ze swoją prawdą do mojego prawie idealnego życia.  Bardzo chciałam żeby to wszystko okazało się kolejną chorą sztuczką Toma. Nie chciałam niszczyć moich relacji z bratem. Również do Caluma miałam w pewnym stopniu żal  za to, że nawet słówka nie pisnął o wspomnianym przez Kliera incydencie.
Dokładnie o 8: 53 usłyszałam pukanie do drzwi. Po wypowiedzianym przeze mnie "proszę" do pokoju wszedł Tom. Już zdążyłam zapomnieć o tym jak dobrze wygląda rano, zaraz po przebudzeniu. Miał na sobie zwykły podkoszulek i szare dresy. Włosy normalnie perfekcyjnie ułożone, teraz sterczały na wszystkie możliwe strony. Oczy miał lekko przymrużone, co potwierdzało fakt iż dopiero się obudził.
-Zaraz tu będzie- oznajmił. Nie trzeba było mi mówić kogo ma na myśli.  Doskonale wiedziałam, że chodzi o "informatora" . Pokiwałam głową wpatrując się w sufit. Zastanawiałam się jaki on jest, czy go znam, jak wygląda?  Thomas po krótkiej ciszy włączył radio a w głośnikach rozbrzmiała piosenka Pitbulla - We are one. Jednak zmienił zdanie i wyłączył je. Zdążyłam poznać, że był to moment Claudii Leitte. Znałam słowa więc zaczęłam sobie cicho nucić.
-E meu, e seu...
-Mówisz po hiszpańsku?- przerwał mi chłopak.
-To portugalski idioto- warknęłam po czym spojrzałam na niego niczym na robaka, którego trzeba zdeptać. Ten niedbale wzruszył ramionami i wrócił do oglądania obrazu za oknem.
-Cat?- wyszeptał tak jakby nie do końca chciał żebym to usłyszała, pech jednak chciał inaczej.
-Tak?
-Jesteś z nim szczęśliwa? Z tym całym Calumem?
-Jestem- odpowiedziałam bez zastanowienia.
-Tak jak byłaś ze mną?- miałam ochotę mu powiedzieć, że wcale nie byłam z nim szczęśliwa ale zdążyłam się powstrzymać i jedynie poprosiłam aby nie wracał do przeszłości. Już otworzył usta żeby coś powiedzieć ale na moje szczęście przerwał mu dzwonek do drzwi.
- Zostań tutaj- rozkazał.
-Nie mam zamiaru.
-Uparta jesteś.
-Powinieneś o tym pamiętać.
-Pamiętam- westchnął przekręcając klucz  w zamku. Chwycił za klamkę i pchnął drewnianą powłokę a moim oczom ukazał się wysoki chłopak z loczkami na głowie a  mi aż się zrobiło słabo. Nastała ciemność.

______________________________________
______________________________________


Kto to może być? Harry, Ashton a może Oscar? Wiem, że mieszam ale to kocham. Znowu wam się pokazuję z krótkim rozdziałem ale na chwile obecną nie mam głowy do dłuższego a koniecznie chciałam coś dodać bo nic nie było od dwóch tygodni. Jak w tym tygodniu zdążę napisać kolejny rozdział to będzie  a jak nie to możecie się spodziewać czegoś dopiero około 10 września.

środa, 6 sierpnia 2014

23. Kłamstwa i tajemnice







Ociężale otworzyłam oczy i niemal od razu poczułam silny ból skroni. Byłam w prawie pustym pokoju. Leżałam na starym łóżku. Naprzeciwko mnie były drzwi a po prawej stronie niewielka komoda. Ze ścian poodlatywało wiele kawałków farby a panele były mocno porysowane. Próbowałam się podnieść ale okazało się, że mam związane nogi i ręce.  W głowie zadawałam sobie pytania typu: "co ja tutaj robię?", "co się dzieje?" czy "jak się tu znalazłam?"  Ostatnie co pamiętam to, że stałam pod barem, później zobaczyłam jego twarz i na tym film się urywa. Po pewnym czasie usłyszałam jak ktoś przekręca klucz w zamku, następnie naciska klamkę i popycha drewnianą powłokę.
-Obudziłaś się- stwierdził bez emocji. Rzucił klucze na komodę i wolnym krokiem podszedł do mnie. Przez chwilę mi się przyglądał z góry po czym usiadł obok tak, że mogłam zauważyć bliznę nad jego lewym okiem. Jeszcze bardziej się przybliżył i wpił się w moje usta. Próbowałam się wyrwać ale przecież byłam związana a poza tym on był dużo silniejszy. Oderwał się ode mnie z triumfalnym uśmieszkiem na ustach, lecz gdy zobaczył obrzydzenie z jakim na niego patrzyłam, uśmiech zastąpił grymas. Przymrużył oczy i zacisnął mocno usta.
-Czego chcesz?
-Czego chcę?- uniósł brew- to proste- ciebie kochanie- pogładził mój policzek.
-Zostaw mnie-załkałam.
-Nie zostawię cię tak jak ty to zrobiłaś- nagle wstał jak oparzony. Z lekkim niepokojem patrzyłam jak zaczyna krążyć po pomieszczeniu.
- Myślałaś, że możesz tak sobie mną pomiatać?! Bawić się jak zabawką?! O nie, nie. Widzisz co ze mną zrobiłaś? Co ze mną zrobiła miłość? To bzdura!- uderzył dłonią o komodę. Wyglądał ja wariat. Gdybym powiedziała, że się go nie boję- skłamałabym- uczucia niszczą, niszczą każdego. Wypalają jakąkolwiek chęć do życia. Myśleli, że zwariowałem. Chcieli mnie wysłać do psychiatryka. Ja się nie dam! A to wszystko przez miłość do ciebie.
-Zerwałam z tobą bo mnie zdradziłeś, Tom nie rób z siebie teraz pokrzywdzonego.
-Ty dalej w to wierzysz- parsknął- to kłamstwo. Twój braciszek wymyślił tą historyjkę i zaangażował w to tą całą Amy. Uważał, że jej uwierzysz no i miał racje.
-Skąd o tym wiesz niby?
-Mam swoje źródła- odparł tajemniczo- a ty tego kogoś doskonale znasz. Jeśli mi nie uwierzysz to jutro możemy się spotkać z nim i on ci wszystko powie. Mogę też cię rozwiązać ale pod warunkiem, że nie uciekniesz- w odpowiedzi jedynie skinęłam głową. Chłopak na chwilę wyszedł by później wrócić z nożem. Podczas, gdy on przecinał sznur, ja wpatrywałam się w jego bliznę.
-To dzieło twojego chłopaka, miałem niedawno z nim i jego koleżkami niemiłe spotkanie- wyjaśnił.


*TOM*

"Wreszcie świeże powietrze" pomyślałem i zacząłem iść w kierunku mojego mieszkania. Podążałem sobie tak beztrosko dopóki drogi nie zagrodził mi wysoki chłopak przypominający Azjatę. Zaraz... ja go znam. A no tak to ten nowy lowelas Cat.
-Sześć fjucie- wybełkotałem.
-Niezbyt dobrze się kamuflowałeś- za jego plecami stanęło dwóch jego kolegów. Niski blondyn- Niall oraz blondyn z bandamką na głowie, chyba Ashley- widziałem cię wiele razy i pora to zakończyć.
-O czym ty pierdolisz?- udałem idiotę.
-A o tym, że wszędzie za nią łazisz! Jak jej pierdolony cień! Nie masz prawa nawet na nią spojrzeć- złapał mnie za koszulkę a ja mu się w twarz zaśmiałem.
-Widzę, że trzeba załatwić to inaczej- powiedział a jego ręka wylądowała na moim brzuchu ale na tym się nie zakończyło.


*CAT*

-Pobił cię?- pisnęłam przerażona a Tom skinął głową- nie, nie, nie to nie możliwe. Cal by muchy nie skrzywdził, nie.
-Widać nie znasz dobrze swojego chłopaka- skwitował.
-Znam go doskonale a ty kłamiesz- warknęłam.
-Wkrótce się okaże- puścił mi oczko i poszedł do kuchni- a ty słonko będziesz znowu moja- dodał ale ja już tego nie mogłam usłyszeć.


___________________________________
___________________________________

I jak się podoba szaleniec Tom i bad Calum? :) Teraz weź się domyślaj kim jest ten "informator" :/ i czy w ogóle wersja Toma jest prawdziwa. A wy co o tym myślicie? Pojawiło się pytanie dotyczące Oscara- będzie on ważny w przyszłych rozdziałach ale jeszcze nie teraz. Zapewne myślicie co odwaliłam z tym zdjęciem powyżej ale nie mogłam się powstrzymać a poza tym wyobraźcie sobie, że Neymar to Calum a David Luiz to Tom w sytuacji, gdy Cal mówi " Nie masz prawa nawet na nią spojrzeć". Oj ja i te głupie pomysły :/




piątek, 1 sierpnia 2014

22. Powrót




-Fajna bluzka-warknął Calum, sprawiając, że o mało co nie spadłam z parapetu.
-Miłe przywitanie, skarbie- powiedziałam masując łokieć, który chwile temu miał bolesne spotkanie ze ścianą. Brunet usiadł na krześle przy biurku i spojrzał na mnie smutno. Wyglądało to jakby chciał mnie przeprosić za poprzednie słowa ale nie mogło mu to przejść przez gardło. W rzeczywistości nie  miałam się czego dziwić. Cal nie cierpi Kita i mogłam się domyślić, że widokiem mnie w jego bluzce nie wywołam u niego pozytywnych emocji. Nawet Niall mnie ostrzegał. Teraz wiem, że mogłam to przemyśleć kilka razy a nie mieć gdzieś uczucia Caluma. Skąd mam wiedzieć, jak on się czuje? Wydawało mi się, że po prostu próbuje mnie poróżnić z moim przyjacielem by mieć mnie tylko dla siebie.  Właściwie dopiero teraz zauważyłam, że go to w jakimś stopniu boli, choć tego taktownie nie okazuje. Zeskoczyłam z parapetu, usiadłam na kolanach Hooda i bezczelnie wpiłam się w jego usta. Czułam jak się uśmiecha.Chłopak w pewnej chwili lekko mnie od siebie ociągnął, po czym ściągnął ze mnie własność Kita mówiąc przy tym "tego nie potrzebujemy" i znów złączył nasze usta.


**

Zbiegłam ze schodów i zupełnie olewając chłopaków siedzących w salonie, podbiegłam do drzwi, wsunęłam na nogi białe trampki i już miałam wychodzić, gdy obok mnie wyrósł Zayn.
-A panienka gdzie się wybiera?- skrzyżował ręce i oparł się plecami o ścianę.
-Idę się przejść- wzruszyłam ramionami- w końcu jest normalna pogoda.
-"Normalna pogoda"? A ostatnio pogoda była jaka?
-Jeżeli uważasz, że 32 stopnie to norma....
-Za ile wrócisz?-przerwał mi za co go spiorunowałam wzrokiem.
-Nie wiem...godzina?- nacisnęłam klamkę i opuściłam mieszkanie. Podążałam chodnikiem, nucąc sobie pod nosem piosenkę, którą słyszałam może ze dwa razy w radiu.
 Wstąpiłam do sklepu i podeszłam do kasy, po drodze łapiąc butelkę wody. Uśmiechnęłam się do chłopaka stojącego przede mną. Był to wyższy ode mnie brunet o ciemniejszej karnacji i burzą loków na głowie. Miał sympatyczny wyraz twarzy. Odwrócił się do mnie przodem i wyciągnął dłoń.
-Jestem Oscar.
-Cat- uścisnęłam jego dłoń obdarowując po raz drugi uśmiechem, który odwzajemnił.
-Cat- piękne imię dla równie pięknej dziewczyny- opuściłam głowę, pozwalając przy tym żeby włosy częściowo zasłoniły mi twarz. Przynajmniej dzięki temu odruchowi, nowo poznany chłopak nie widział wypieków na moich policzkach.
-Zawsze wyrywasz laski w sklepie?- zapytałam już trochę bardziej pewnie niż się czułam dotychczas.
-Nie-odparł robiąc minę jakbym nie wiem jak strasznie go obraziła. Chwilę się mi przyglądał po czym się odwrócił, aby zapłacić za swoje zakupy. Na odchodne powiedział "do zobaczenia" i wyszedł. Nie wiem dlaczego ale miałam ochotę krzyknąć, żeby poczekał, jednak zrozumiałam, że wyszłabym na idiotkę krzycząc tu. Szybko zapłaciłam za wodę i wybiegłam ze sklepu ale jego nigdzie w pobliżu nie było.
Z cichym westchnięciem ruszyłam przed siebie, lecz w kierunku przeciwnym do położenia mojego domu. Tak właściwie to domu chłopaków, można by powiedzieć, że jestem tam jedynie gościem. Gościem, który i tak w końcu zniknie. Właściwie już od dłuższego czasu myślałam nad przeprowadzką, nad zaczęciem samodzielnego życia. Nie chodzi mi o powrót do Amy, nie. Mam na myśli własne mieszkanie. Moje cztery kąty. Jakieś niewielkie. Nigdy nie lubiłam dużych domów. W naszym rodzinnym można było się łatwo zgubić. Mama za to wolałaby się zabić niż mieszkać w małym domku. Ona od zawsze miała wymagania, co było skutkiem wychowywania jej przez dziadka. Babcia umarła, gdy mama miała dwa latka i od tego czasu opiekę przejął nad nią dziadek i nie oszukujmy się wychował ją na księżniczkę.
Słońce zakryła powłoka ciemnych chmur. Nagle zrobiło się chłodno a po chwili zaczęły spadać krople deszczu. Jako, że odeszłam daleko od domu, zdecydowałam, że przeczekam  ulewę pod daszkiem baru o nazwie "pod jemiołą".  To samo zrobiło paru innych ludzi. Niedaleko mnie stali: starsza pani z zapewne wnuczką, mężczyzna w średnim wieku oraz kobieta nieodrywająca wzroku od swojego telefonu.
Czekałam dziesięć, piętnaście minut a pogoda nie miała zamiaru się poprawić. Czubkiem buta kopnęłam kamień leżący przede mną.
Teraz stałam na zewnątrz sama. Reszta albo poszła do domu w deszcz albo schowała się w barze. W pewnym momencie usłyszałam za sobą kroki, które były coraz wyraźniejsze. Nie odwróciłam się, gdy ucichły. Zrobiłam to dopiero, kiedy poczułam na karku czyiś oddech. Wtedy ujrzałam....


_________________________________________________
_________________________________________________

Nudny rozdział, wiem. Za to w następnym będzie się dużo działo. Ciekawe kto to był za nią, hmm....
Sprawa tego bloga wygląda tak- mam zamiar napisać jeszcze ze dwa rozdziały i na tym zakończyć pierwszą część. Druga będzie miała około dziesięciu rozdziałów. Do zobaczenia we wtorek :)

poniedziałek, 21 lipca 2014

21. Głupia propozycja

Przeczytaj notkę pod rozdziałem!!! 





Od tygodnia dni mijały mi monotonnie a każdy był prawie taki sam. Wstanie, poranna toaleta, śniadanie i zbijanie bąków na kanapie aż do powrotu chłopców. Warto także wspomnieć o tym, że jak wracali to ja właśnie szykowałam się do spania. Zarówno zespół mojego brata, jak i Caluma nie miał chwili odpoczynku. Nawet chłopcy z Room 94 mogli ponarzekać na brak wolnego czasu. Amy wyjechała do rodziny a ja się nudziłam sama w domu. Jeszcze na złość nic konkretnego nie leciało w telewizji a na płyty z filmami leżące na szafce nawet nie chciałam już patrzeć. Każdy z nich już widziałam sto razy. Zapewne powiecie, że normalny człowiek by wyszedł na dwór, na świeże powietrze ale czy ten "normalny człowiek" zrobiłby to samo podczas, gdy na zewnątrz jest prawie 31 stopni? No właśnie - nie. Rozsiadłam się wygodnie na kanapie i włączyłam stacje muzyczną. Akurat kończył się utwór liar liar a na pasku na dole ekranu zapowiedzieli piosenkę Justina Biebera - confident. Ostatnio często ją puszczali, nawet zdążyłam nauczyć się układu z teledysku. Po stwierdzeniu, że nie mam nic lepszego do roboty, wstałam i zaczęłam tańczyć.
Wraz z kolejnymi krokami poprawiał mi się humor. Starając się nie zerkać na telewizor, próbowałam zatańczyć to po swojemu.
-Nigdy tak nie tańczyłaś- usłyszałam głos pełen podziwu- to znaczy nigdy nie tańczyłaś....dziewczyno jesteś genialna!
Niall usiadł na fotelu i poprosił abym nie przerywała. Tak też zrobiłam, chociaż dziwnie się czułam tańcząc przy kimś. Gdy skończyłam blondynek zaczął energicznie klaskać jakby był na jakimś pokazie.
Bezwiednie zaczęłam się bawić skrawkiem koszulki Kita, którą mi dał jak u nich nocowałam po koncercie ich przyjaciela Ashley'a.
-Jejku, to było perfekcyjne- zawołał Horan.
-Przesadzasz- mruknęłam cicho, czując jak pieką mnie policzki.
-Nie, na serio ale wiesz, że Calum nie skakałby ze szczęścia widząc cię w tym- wskazał na własność mojego przyjaciela.
-Wiem- westchnęłam- jak się Zayn przestał czepiać Kita to zaczął Calum, czego oni od niego chcą?- usiadłam na kanapie a Niall wstał z fotela i zajął miejsce obok mnie.
-Nie jestem ekspertem w tych sprawach, mogę powiedzieć, że nawet jestem beznadziejny, tu lepiej się sprawdza Liam ale myślę, że to może jakiś znak.
-Znak?- ścisnęłam brwi uważnie się w niego wpatrując zupełnie jakbym miała nadzieje, że z wyrazu jego twarzy wyczytam co ma na myśli.
-Dokładnie- skinął- może powinnaś sobie poszukać nowego przyjaciela.
-Chyba żartujesz- parsknęłam- nie znajdę takiego drugiego Kita, kocham go jest dla mnie jak brat!
-Calum....
-Mam w dupie co myśli Calum, jeżeli mu coś znowu nie pasuje to droga wolna!
-Spokojnie- położył mi dłonie na ramionach- chciałem tylko pomóc...
-Masz racje - jesteś beznadziejny- syknęłam.
-Wiem- nerwowo rozejrzał się po pokoju- tak...to ja biorę jedzenie i spadam.
 



____________________________________________________

Nawaliłam, wiem. Bardzo za to przepraszam ale mam również coś na swoją obronę. Przez przypadek wylogowałam się ze swojego konta a później nie mogłam się zalogować. Problem był prosty- hasło. Wpisywałam najróżniejsze jakie mi tylko przyszły do głowy ale nie wpadłam na to, żeby wpisać hasło takie jakie mam do dostępu do komputera. Na szczęście niedawno spróbowałam wpisać te właśnie hasło i oto jestem z kolejnym rozdziałem, choć krótkim ale jestem. Teraz postaram wam się jakoś zrewanżować za ten miesiąc (o.0) spóźnienia. Tylko teraz pozostaje kwestia czy jest się komu rewanżować, dlatego prosiłabym każdego kto chce dalej śledzić losy Cat o skomentowanie tego postu. Jeszcze raz przepraszam i proszę o komentarze.

czwartek, 5 czerwca 2014

Powrót




Witajcie! Mam dobrą wiadomość, wracam do opowiadania. Zdałam sobie sprawę, że nie mogę żyć bez pisania losów Cat i Caluma XD.  W weekend zacznę pisać nowy rozdział a pojawi się on 15.06 najpóźniej. Tymczasem zapraszam na blind-fanfic.blogspot.com

piątek, 23 maja 2014

Niespodzianka





-Nie chcę  z nim mieszkać nawet przez pięć minut!- mój krzyk rozniósł się echem po całym mieszkaniu. Danielle opadła na skórzany fotel zrezygnowana. Jeśli myślała, że jej się uda mnie przekonać to się myliła.  Moje ciało oblała fala gorąca spowodowana zdenerwowaniem. Nie miałam ochoty nawet patrzeć na brata a ona wyjeżdża mi z zamieszkaniem z nim, to tak absurdalne, że aż śmieszne.
-Zrozum, musisz mieć opiekę  przez ten tydzień- wyjaśniła spokojnie.
-To niech Liam tu zamieszka na ten okres- wzruszyłam niedbale ramionami.
-Zayn postanowił...
-Co on ma do tego?- warknęłam poirytowana.
-On jest twoim opiekunem, a poza tym...
-Ja wcale tak nie uważam.
-Cath...
-Dobra, nie ważne, daj mi już święty spokój- szybkim krokiem opuściłam mieszkanie, mocno przy okazji trzaskając drzwiami. Ruszyłam przed siebie, bez obranego celu. Chłodny październikowy wiatr muskał moją twarz i szyję, przyprawiając mnie o dreszcze. Doskonale wiedziałam, że Dan nie miała złych zamiarów proponując zamieszkanie z Zaynem na czas, gdy ona będzie musiała wyjechać. Była jednak jedna kwestia, przez którą na tę propozycję nie mogłam przystać. Chowam do niego urazę z przeszłości i nie sądzę żeby mi szybko przeszło. Mój brat miał okazję się wykazać ale z tego nie skorzystał. Jego czas już minął. Zachował się jak idiota i nie przesadzam w tym miejscu.
Nagle się z kimś zderzyłam, czemu towarzyszył ból w okolicach barku. W wyniku zderzenia runęłam na zimny chodnik. Uniosłam wzrok a przede mną wyrósł chłopak. Dość wysoki ciemny blondyn, ubrany był w ciemne dżinsy, białą koszulkę i cienki sweter. Nawet po ciemku dojrzałam jego świecące, piękne oczy. Wyciągnął rękę w moją stronę i pomógł mi wstać. Gdy stanęłam na równe nogi, uśmiechnął się promiennie a na moje policzki wkradł się szkarłatny rumieniec. Opuściłam głowę z nadzieją, że moje długie włosy go zakryją.
-Przepraszam, powinnam uważać- burknęłam pod nosem.
-W porządku em...-
-Cathy- odpowiedziałam trochę za szybko, znowu czując, że pieką mnie poliki.
-Nie przejmuj się Cat- posłał mi uśmiech.
-A ty jak masz na imię?- zapytałam niepewnie.
-Tom.- w odpowiedzi pokiwałam twierdząco głową. Nastała między nami niezręczna cisza, która mnie denerwowała. Czułam szybkie bicie mojego serca, to niesamowite jak ten chłopak na mnie działał. W końcu odważyłam się to zakończyć.
 -Wiesz...powinnam już iść- nie czekając na jakąkolwiek odpowiedź, odwróciłam się i zaczęłam iść przed siebie.
-Dasz mi swój numer?- usłyszałam za sobą a na moje usta wpełzł szczery uśmiech.


______________________________________________________
No tam... spóźniłam się, wiem i bardzo was za to przepraszam ale miałam wczoraj bierzmowanie i te dni przed nim były okropne. Mimo, że miałam napisany rozdział to nie miałam czasu żeby go wstawić. W tym tygodniu nie będzie rozdziału 21, nie pojawi się on nawet w przyszłym, nie wiem kiedy się pojawi. Od dzisiaj blog zostaje zawieszony na czas nieokreślony. Chciałabym podziękować wszystkim, którzy czytali i komentowali tego bloga, to dzięki wam napisałam te 20 rozdziałów. Jeszcze raz dziękuję i do zobaczenia!