-Gdzie wy byliście i co was do kurwy nędzy bawi?!- Powitał nas na wejściu Zayn, który jak widać był w świetnym chumorze, nie to co my.
-Wyluzuj, przecież nic nam nie jest.- Powiedziałam spokojnie. Nie chciałam go bardziej wkurzyć.
-Zadałem wam pytanie, miło by mi było, gdybyście łaskawie na nie odpowiedzieli.
-A proszę bardzo. Byliśmy kolejno w wesołym miasteczku, kinie gdzie zostaliśmy parą i na spacerze.- Zaczął wyliczać Ash, chichocząc przy tym. Zachowywał się jak pijany ale mniejsza z tym.
-Nie łaska było włączyć ten telefo...zaraz co ty powiedziałeś?!- Warknął Zayn.
-Ale co?- Udał głupiego, albo po prostu się nie domyślił o co chodzi. Eh...zrozum Ashtona.
-Co. Powiedziałeś. - Malik wyraźnie podkreślił oba słowa. Postanowiłam się nie wtrącać.
-Że byliśmy w wesołym miasteczku, kinie, spacerze....?
-A jaki był dodatek do kina?- Na słowo ''dodatek'' się zaśmiałam ale spoważniałam gdy zobaczyłam jak Zayn mnie zgromił wzrokiem.
Ashton to się robi niebezpieczne. Zayn wciągnął powietrze , chwile je przytrzymał i wypuścił. Próbował się opanować, rozbawienie Irwina go irytowało. Z ciekawością rozejrzałam się po chłopakach, większość miała szczęki na ziemi i nie wpadli na to, żeby się pozbierać. Moją uwagę szczególnie przykuł Calum, gdyby potrafił zabijać wzrokiem to Ashton by już dawno leżał martwy. Po chwili zorientował się, że mu się przyglądam. Gdy jego wzrok napotkał mój, momentalnie złagodniał, chyba nawet za bardzo bo stał się....smutny. Chłopak udał się w kierunku kuchni. Nikt nie zauważył jego wyjścia. Byli zajęci ''rozmową'' Zayna i Ashtona. Niewiele myśląc pobiegłam za nim. Siedział przy stole podparty jedną ręką, zaś palcami drugiej, bawił się uszkiem od kubka.
-Cal?- Zaczęłam.
-Chce zostać sam.- Mruknął prawie niesłyszalnie, nawet na mnie nie patrząc.
-Coś się stało?- Kompletnie zignorowałam jego ostatnie zdanie, tak jakbym go wcale nie słyszała.
-Nic po prostu chce do cholery zostać sam.- Powiedział już trochę głośniej, jednak tonem jakbyśmy rozmawiali o pogodzie. Podniósł się z siedzenia, na chwilę zaszczycając mnie swoim spojrzeniem i wyszedł zostawiając mnie samą. Zdziwił mnie jego ton, wolałabym żeby to wykrzyczał niż powiedział tonem tak obojętnym. Nie miałam zielonego pojęcia o co mu chodzi. Coś go zabolało to rzecz jasna ale co? Chyba jestem za głupia żeby to zrozumieć. Westchnęłam głęboko i usiadłam na miejscu gdzie jeszcze przed chwilą siedział Calum. Zaczęłam rysować kółka na bacie stołu, próbując po raz kolejny rozgryźć chłopaka. Przyszło mi na myśl jedno rozwiązanie ale to nie możliwe...i totalnie bez sensu.
Nagle ktoś obok mnie stanął, bardzo chciałam zobaczyć tam bruneta ale po butach poznałam, że to Ashton. Podniosłam wzrok i ujrzałam jego rozzłoszczoną twarz, na której po chwili i tak pojawił się szeroki uśmiech oprawiony z obu stron w dołeczki. Faktem jest, że Irwin nie był dobrym aktorem.
-Ty tu sobie siedzisz a ja zgarniam ochrzan, no ładnie, świetna z ciebie dziewczyna nie ma co.- Zaśmiał się. Moje usta wykrzywiły się w lekkim uśmiechu. W mojej głowie dalej siedział Cal i wymyślona przeze mnie teoria względem jego zachowania, w dalszym ciągu sobie wmawiałam, że to nie możliwe.
-Przepraszam, głowa mnie rozbolała.- Skłamałam. -Powiedziałeś im prawdę?- Chłopak podszedł do szafki i się o nią oparł krzyżując ręce na piersi.
-Co?- Uniósł pytająco brwi. On nie słyszał czy tylko udaje?
-Pytałam czy powiedziałeś im prawdę.
-A tak.- Potrząsnął parę razy głową i się głośno zaśmiał.- Żebyś widziała minę swojego brata. Ale zdaje się, że nie będziemy mieli ''pozwolenia'' na takie wypady jak dzisiaj, tak wiesz sam na sam.- Zrobił smutną minkę. To trochę śmieszne, bo w końcu oboje jesteśmy pełnoletni, ale uwierzcie mi wrzaski Zayna nie należą do przyjemnych. Jest naprawdę spoko ale czasami była zbyt opiekuńczy i wydaje mi się, że nie do końca mi jeszcze ufa. No ale cóż na zaufanie trzeba sobie zapracować, prawda?
-No i się trochę wkurzył na mnie gdy powiedziałem, żeby cię zeswatał z prezydentem.- Zrobił dziwną minę, na widok której od razu z moich ust wydobył się śmiech.
-Jak to? Dlaczego z prezydentem?
-Uznał, że potrzebny ci jest ktoś poważny a ja taki nie jestem, więc zaproponowałem mu zeswatanie cię z prezydentem.- Wyszczerzył się a ja ponownie wydobyłam z siebie śmiech.
-A tu co tak wesoło?- Wparował uśmiechnięty Liam.- Ach nasza nie parka sobie urządza...-Payne nie miał okazji dokończyć gdyż do kuchni wpadł Niall.
-Liaś proszę!- Powiedział błagalnym tonem, przeciągając samogłoski, z minką zbitego psa.
-Eh...jajecznica wystarczy?
-Co mówisz? Nie słyszę..Ach tak naleśniki wystarczą..Co? Z czekoladą? Wspaniale!- Blondyn wybiegł zanim Liam zdążył cokolwiek powiedzieć. Daddy westchnął cicho i zabrał się za robienie jedzenia głodomorkowi. Zaśmiałam się krótko i wyszłam, zostawiając rozmawiających chłopaków. Udałam się do pomieszczenia gdzie siedzieli wszyscy nie licząc naszej trójki...no prawie wszyscy bo nigdzie nie zauważyłam Hooda. Szkoda mi się go zrobiło. Moja podświadomość jednak nie chce bym odkryła prawdę. A chcę jedynie go zrozumieć.
-Gdzie jest Calum?- Zapytałam rozglądając się.
-Calum?- Zapytał Harry powtarzając moją czynność.
-Coś go ugryzło.- Powiedział Luke.
-Ale co?- Zapytał zaciekawiony Mike, on też nie zauważył dziwnego zachowania przyjaciela. Luke po jego słowach odchrząknął po czym powiedział krótkie ''nie wiem''. Michael sprawiał wrażenia jakby go olśniło i oczywiście się zamknął. Co to do cholery za tajemnice?
-Ale co mówił?- Drążył temat Lou.
-Nic konkretnego, za ile ruszamy.- Luke niewątpliwie próbował zmienić temat i to mu się udało.
- Za godzinę.
-Ja mogę prowadzić. - Zgłosił się Harry, na co reszta przytaknęła. Mało kto lubi prowadzić w nocy. Harry jest przeciwieństwem on kocha jeździć po nocach i przede wszystkim nie zasypia przy kierownicy.
_________________________________________________________________________________
Jest rozdział 8. Postanowiłam w tym tygodniu wam dodać więcej rozdziałów. Pojawi się jeszcze jeden albo dwa zobaczę jak będzie z weną. Chciałabym podziękować za wszystkie komentarze to niesamowicie motywuje. Nie wiem jak wyszedł mi ten rozdział, ocenę pozostawię wam :).
Przepraszam, że mnie nie było tak długo...
OdpowiedzUsuńCzytałam wszystkie rozdziały i tą wiadomość od Ciebie też... Na początku się wystraszyłam, że na prawdę usuniesz bloga. Nie miałam czasu skomentować poprzednich postów. Nie jesteś pierwszą osobą, która z tego powodu chcesz usunąć swoje opowiadanie. Też mam takie myśli, ponieważ moje opowiadanie nie odnosi jakiś sukcesów, ale przyjęłam zasadę, że pisze dla siebie, a nie na siłę. Nie rozumiem po co pisać coś, czego się nie chce. Zdecyduj czy chcesz pisać dla siebie i innych, czy robisz to, mimo że nie chcesz. Moim zdaniem piszesz genialnie. Masz dziewczyno talent i nie zmarnuj go :*
Wracając do rozdziału... nareszcie jakieś rozterki miłosne :D
Zaynuś jak zwykle się wścieka ^^
Życzę weny :* i żebyś nie zmarnowała swojego wielkiego talentu :*
Edzia
PS. Sorki jeśli są jakieś błędy, nie jestem geniuszem w dziedzinie ortografii :P i jeszcze za to przynudzanie, mam to w zwyczaju =^.^=
Bardzo fajny. Biedny Calum :(
OdpowiedzUsuńTrochę mi się smutno zrobiło jak Calum wyszedł. :( Wcale nie lubię go najbardziej z 5SOS y-y xD
OdpowiedzUsuń