niedziela, 14 września 2014
Informacja
Bardzo chciałam doprowadzić tego bloga do końca, naprawdę. Z drugiej strony martwił mnie brak komentarzy. Nie wiem czy już nikt tego bloga nie odwiedza czy po prostu nie chce wam się komentować ale wiem na pewno, że nie mam ochoty pisać rozdziałów dla siebie bo to bez sensu. Tak więc podjęłam decyzję- znowu zawieszam bloga do odwołania albo na zawsze.
niedziela, 24 sierpnia 2014
24. Blisko prawdy
Nie mogłam zasnąć. Nie wiedziałam czy moja bezsenność jest spowodowana nowym miejscem, faktem, że Tom jest w pokoju obok, czy może kłamstwami Zayna i tym całym "informatorem". Z jednej strony cieszyłam się z tego, że mój były wyjawił mi prawdę, ale z drugiej strony miałam szczerą ochotę go rozszarpać , bo kiedy wszystko (poza relacjami Caluma z Kitem) zaczęło się układać to on wlazł z butami ze swoją prawdą do mojego prawie idealnego życia. Bardzo chciałam żeby to wszystko okazało się kolejną chorą sztuczką Toma. Nie chciałam niszczyć moich relacji z bratem. Również do Caluma miałam w pewnym stopniu żal za to, że nawet słówka nie pisnął o wspomnianym przez Kliera incydencie.
Dokładnie o 8: 53 usłyszałam pukanie do drzwi. Po wypowiedzianym przeze mnie "proszę" do pokoju wszedł Tom. Już zdążyłam zapomnieć o tym jak dobrze wygląda rano, zaraz po przebudzeniu. Miał na sobie zwykły podkoszulek i szare dresy. Włosy normalnie perfekcyjnie ułożone, teraz sterczały na wszystkie możliwe strony. Oczy miał lekko przymrużone, co potwierdzało fakt iż dopiero się obudził.
-Zaraz tu będzie- oznajmił. Nie trzeba było mi mówić kogo ma na myśli. Doskonale wiedziałam, że chodzi o "informatora" . Pokiwałam głową wpatrując się w sufit. Zastanawiałam się jaki on jest, czy go znam, jak wygląda? Thomas po krótkiej ciszy włączył radio a w głośnikach rozbrzmiała piosenka Pitbulla - We are one. Jednak zmienił zdanie i wyłączył je. Zdążyłam poznać, że był to moment Claudii Leitte. Znałam słowa więc zaczęłam sobie cicho nucić.
-E meu, e seu...
-Mówisz po hiszpańsku?- przerwał mi chłopak.
-To portugalski idioto- warknęłam po czym spojrzałam na niego niczym na robaka, którego trzeba zdeptać. Ten niedbale wzruszył ramionami i wrócił do oglądania obrazu za oknem.
-Cat?- wyszeptał tak jakby nie do końca chciał żebym to usłyszała, pech jednak chciał inaczej.
-Tak?
-Jesteś z nim szczęśliwa? Z tym całym Calumem?
-Jestem- odpowiedziałam bez zastanowienia.
-Tak jak byłaś ze mną?- miałam ochotę mu powiedzieć, że wcale nie byłam z nim szczęśliwa ale zdążyłam się powstrzymać i jedynie poprosiłam aby nie wracał do przeszłości. Już otworzył usta żeby coś powiedzieć ale na moje szczęście przerwał mu dzwonek do drzwi.
- Zostań tutaj- rozkazał.
-Nie mam zamiaru.
-Uparta jesteś.
-Powinieneś o tym pamiętać.
-Pamiętam- westchnął przekręcając klucz w zamku. Chwycił za klamkę i pchnął drewnianą powłokę a moim oczom ukazał się wysoki chłopak z loczkami na głowie a mi aż się zrobiło słabo. Nastała ciemność.
______________________________________
______________________________________
Kto to może być? Harry, Ashton a może Oscar? Wiem, że mieszam ale to kocham. Znowu wam się pokazuję z krótkim rozdziałem ale na chwile obecną nie mam głowy do dłuższego a koniecznie chciałam coś dodać bo nic nie było od dwóch tygodni. Jak w tym tygodniu zdążę napisać kolejny rozdział to będzie a jak nie to możecie się spodziewać czegoś dopiero około 10 września.
środa, 6 sierpnia 2014
23. Kłamstwa i tajemnice
Ociężale otworzyłam oczy i niemal od razu poczułam silny ból skroni. Byłam w prawie pustym pokoju. Leżałam na starym łóżku. Naprzeciwko mnie były drzwi a po prawej stronie niewielka komoda. Ze ścian poodlatywało wiele kawałków farby a panele były mocno porysowane. Próbowałam się podnieść ale okazało się, że mam związane nogi i ręce. W głowie zadawałam sobie pytania typu: "co ja tutaj robię?", "co się dzieje?" czy "jak się tu znalazłam?" Ostatnie co pamiętam to, że stałam pod barem, później zobaczyłam jego twarz i na tym film się urywa. Po pewnym czasie usłyszałam jak ktoś przekręca klucz w zamku, następnie naciska klamkę i popycha drewnianą powłokę.
-Obudziłaś się- stwierdził bez emocji. Rzucił klucze na komodę i wolnym krokiem podszedł do mnie. Przez chwilę mi się przyglądał z góry po czym usiadł obok tak, że mogłam zauważyć bliznę nad jego lewym okiem. Jeszcze bardziej się przybliżył i wpił się w moje usta. Próbowałam się wyrwać ale przecież byłam związana a poza tym on był dużo silniejszy. Oderwał się ode mnie z triumfalnym uśmieszkiem na ustach, lecz gdy zobaczył obrzydzenie z jakim na niego patrzyłam, uśmiech zastąpił grymas. Przymrużył oczy i zacisnął mocno usta.
-Czego chcesz?
-Czego chcę?- uniósł brew- to proste- ciebie kochanie- pogładził mój policzek.
-Zostaw mnie-załkałam.
-Nie zostawię cię tak jak ty to zrobiłaś- nagle wstał jak oparzony. Z lekkim niepokojem patrzyłam jak zaczyna krążyć po pomieszczeniu.
- Myślałaś, że możesz tak sobie mną pomiatać?! Bawić się jak zabawką?! O nie, nie. Widzisz co ze mną zrobiłaś? Co ze mną zrobiła miłość? To bzdura!- uderzył dłonią o komodę. Wyglądał ja wariat. Gdybym powiedziała, że się go nie boję- skłamałabym- uczucia niszczą, niszczą każdego. Wypalają jakąkolwiek chęć do życia. Myśleli, że zwariowałem. Chcieli mnie wysłać do psychiatryka. Ja się nie dam! A to wszystko przez miłość do ciebie.
-Zerwałam z tobą bo mnie zdradziłeś, Tom nie rób z siebie teraz pokrzywdzonego.
-Ty dalej w to wierzysz- parsknął- to kłamstwo. Twój braciszek wymyślił tą historyjkę i zaangażował w to tą całą Amy. Uważał, że jej uwierzysz no i miał racje.
-Skąd o tym wiesz niby?
-Mam swoje źródła- odparł tajemniczo- a ty tego kogoś doskonale znasz. Jeśli mi nie uwierzysz to jutro możemy się spotkać z nim i on ci wszystko powie. Mogę też cię rozwiązać ale pod warunkiem, że nie uciekniesz- w odpowiedzi jedynie skinęłam głową. Chłopak na chwilę wyszedł by później wrócić z nożem. Podczas, gdy on przecinał sznur, ja wpatrywałam się w jego bliznę.
-To dzieło twojego chłopaka, miałem niedawno z nim i jego koleżkami niemiłe spotkanie- wyjaśnił.
*TOM*
"Wreszcie świeże powietrze" pomyślałem i zacząłem iść w kierunku mojego mieszkania. Podążałem sobie tak beztrosko dopóki drogi nie zagrodził mi wysoki chłopak przypominający Azjatę. Zaraz... ja go znam. A no tak to ten nowy lowelas Cat.
-Sześć fjucie- wybełkotałem.
-Niezbyt dobrze się kamuflowałeś- za jego plecami stanęło dwóch jego kolegów. Niski blondyn- Niall oraz blondyn z bandamką na głowie, chyba Ashley- widziałem cię wiele razy i pora to zakończyć.
-O czym ty pierdolisz?- udałem idiotę.
-A o tym, że wszędzie za nią łazisz! Jak jej pierdolony cień! Nie masz prawa nawet na nią spojrzeć- złapał mnie za koszulkę a ja mu się w twarz zaśmiałem.
-Widzę, że trzeba załatwić to inaczej- powiedział a jego ręka wylądowała na moim brzuchu ale na tym się nie zakończyło.
*CAT*
-Pobił cię?- pisnęłam przerażona a Tom skinął głową- nie, nie, nie to nie możliwe. Cal by muchy nie skrzywdził, nie.
-Widać nie znasz dobrze swojego chłopaka- skwitował.
-Znam go doskonale a ty kłamiesz- warknęłam.
-Wkrótce się okaże- puścił mi oczko i poszedł do kuchni- a ty słonko będziesz znowu moja- dodał ale ja już tego nie mogłam usłyszeć.
___________________________________
___________________________________
I jak się podoba szaleniec Tom i bad Calum? :) Teraz weź się domyślaj kim jest ten "informator" :/ i czy w ogóle wersja Toma jest prawdziwa. A wy co o tym myślicie? Pojawiło się pytanie dotyczące Oscara- będzie on ważny w przyszłych rozdziałach ale jeszcze nie teraz. Zapewne myślicie co odwaliłam z tym zdjęciem powyżej ale nie mogłam się powstrzymać a poza tym wyobraźcie sobie, że Neymar to Calum a David Luiz to Tom w sytuacji, gdy Cal mówi " Nie masz prawa nawet na nią spojrzeć". Oj ja i te głupie pomysły :/
piątek, 1 sierpnia 2014
22. Powrót
-Fajna bluzka-warknął Calum, sprawiając, że o mało co nie spadłam z parapetu.
-Miłe przywitanie, skarbie- powiedziałam masując łokieć, który chwile temu miał bolesne spotkanie ze ścianą. Brunet usiadł na krześle przy biurku i spojrzał na mnie smutno. Wyglądało to jakby chciał mnie przeprosić za poprzednie słowa ale nie mogło mu to przejść przez gardło. W rzeczywistości nie miałam się czego dziwić. Cal nie cierpi Kita i mogłam się domyślić, że widokiem mnie w jego bluzce nie wywołam u niego pozytywnych emocji. Nawet Niall mnie ostrzegał. Teraz wiem, że mogłam to przemyśleć kilka razy a nie mieć gdzieś uczucia Caluma. Skąd mam wiedzieć, jak on się czuje? Wydawało mi się, że po prostu próbuje mnie poróżnić z moim przyjacielem by mieć mnie tylko dla siebie. Właściwie dopiero teraz zauważyłam, że go to w jakimś stopniu boli, choć tego taktownie nie okazuje. Zeskoczyłam z parapetu, usiadłam na kolanach Hooda i bezczelnie wpiłam się w jego usta. Czułam jak się uśmiecha.Chłopak w pewnej chwili lekko mnie od siebie ociągnął, po czym ściągnął ze mnie własność Kita mówiąc przy tym "tego nie potrzebujemy" i znów złączył nasze usta.
**
Zbiegłam ze schodów i zupełnie olewając chłopaków siedzących w salonie, podbiegłam do drzwi, wsunęłam na nogi białe trampki i już miałam wychodzić, gdy obok mnie wyrósł Zayn.
-A panienka gdzie się wybiera?- skrzyżował ręce i oparł się plecami o ścianę.
-Idę się przejść- wzruszyłam ramionami- w końcu jest normalna pogoda.
-"Normalna pogoda"? A ostatnio pogoda była jaka?
-Jeżeli uważasz, że 32 stopnie to norma....
-Za ile wrócisz?-przerwał mi za co go spiorunowałam wzrokiem.
-Nie wiem...godzina?- nacisnęłam klamkę i opuściłam mieszkanie. Podążałam chodnikiem, nucąc sobie pod nosem piosenkę, którą słyszałam może ze dwa razy w radiu.
Wstąpiłam do sklepu i podeszłam do kasy, po drodze łapiąc butelkę wody. Uśmiechnęłam się do chłopaka stojącego przede mną. Był to wyższy ode mnie brunet o ciemniejszej karnacji i burzą loków na głowie. Miał sympatyczny wyraz twarzy. Odwrócił się do mnie przodem i wyciągnął dłoń.
-Jestem Oscar.
-Cat- uścisnęłam jego dłoń obdarowując po raz drugi uśmiechem, który odwzajemnił.
-Cat- piękne imię dla równie pięknej dziewczyny- opuściłam głowę, pozwalając przy tym żeby włosy częściowo zasłoniły mi twarz. Przynajmniej dzięki temu odruchowi, nowo poznany chłopak nie widział wypieków na moich policzkach.
-Zawsze wyrywasz laski w sklepie?- zapytałam już trochę bardziej pewnie niż się czułam dotychczas.
-Nie-odparł robiąc minę jakbym nie wiem jak strasznie go obraziła. Chwilę się mi przyglądał po czym się odwrócił, aby zapłacić za swoje zakupy. Na odchodne powiedział "do zobaczenia" i wyszedł. Nie wiem dlaczego ale miałam ochotę krzyknąć, żeby poczekał, jednak zrozumiałam, że wyszłabym na idiotkę krzycząc tu. Szybko zapłaciłam za wodę i wybiegłam ze sklepu ale jego nigdzie w pobliżu nie było.
Z cichym westchnięciem ruszyłam przed siebie, lecz w kierunku przeciwnym do położenia mojego domu. Tak właściwie to domu chłopaków, można by powiedzieć, że jestem tam jedynie gościem. Gościem, który i tak w końcu zniknie. Właściwie już od dłuższego czasu myślałam nad przeprowadzką, nad zaczęciem samodzielnego życia. Nie chodzi mi o powrót do Amy, nie. Mam na myśli własne mieszkanie. Moje cztery kąty. Jakieś niewielkie. Nigdy nie lubiłam dużych domów. W naszym rodzinnym można było się łatwo zgubić. Mama za to wolałaby się zabić niż mieszkać w małym domku. Ona od zawsze miała wymagania, co było skutkiem wychowywania jej przez dziadka. Babcia umarła, gdy mama miała dwa latka i od tego czasu opiekę przejął nad nią dziadek i nie oszukujmy się wychował ją na księżniczkę.
Słońce zakryła powłoka ciemnych chmur. Nagle zrobiło się chłodno a po chwili zaczęły spadać krople deszczu. Jako, że odeszłam daleko od domu, zdecydowałam, że przeczekam ulewę pod daszkiem baru o nazwie "pod jemiołą". To samo zrobiło paru innych ludzi. Niedaleko mnie stali: starsza pani z zapewne wnuczką, mężczyzna w średnim wieku oraz kobieta nieodrywająca wzroku od swojego telefonu.
Czekałam dziesięć, piętnaście minut a pogoda nie miała zamiaru się poprawić. Czubkiem buta kopnęłam kamień leżący przede mną.
Teraz stałam na zewnątrz sama. Reszta albo poszła do domu w deszcz albo schowała się w barze. W pewnym momencie usłyszałam za sobą kroki, które były coraz wyraźniejsze. Nie odwróciłam się, gdy ucichły. Zrobiłam to dopiero, kiedy poczułam na karku czyiś oddech. Wtedy ujrzałam....
_________________________________________________
_________________________________________________
Nudny rozdział, wiem. Za to w następnym będzie się dużo działo. Ciekawe kto to był za nią, hmm....
Sprawa tego bloga wygląda tak- mam zamiar napisać jeszcze ze dwa rozdziały i na tym zakończyć pierwszą część. Druga będzie miała około dziesięciu rozdziałów. Do zobaczenia we wtorek :)
poniedziałek, 21 lipca 2014
21. Głupia propozycja
Przeczytaj notkę pod rozdziałem!!!
Od tygodnia dni mijały mi monotonnie a każdy był prawie taki sam. Wstanie, poranna toaleta, śniadanie i zbijanie bąków na kanapie aż do powrotu chłopców. Warto także wspomnieć o tym, że jak wracali to ja właśnie szykowałam się do spania. Zarówno zespół mojego brata, jak i Caluma nie miał chwili odpoczynku. Nawet chłopcy z Room 94 mogli ponarzekać na brak wolnego czasu. Amy wyjechała do rodziny a ja się nudziłam sama w domu. Jeszcze na złość nic konkretnego nie leciało w telewizji a na płyty z filmami leżące na szafce nawet nie chciałam już patrzeć. Każdy z nich już widziałam sto razy. Zapewne powiecie, że normalny człowiek by wyszedł na dwór, na świeże powietrze ale czy ten "normalny człowiek" zrobiłby to samo podczas, gdy na zewnątrz jest prawie 31 stopni? No właśnie - nie. Rozsiadłam się wygodnie na kanapie i włączyłam stacje muzyczną. Akurat kończył się utwór liar liar a na pasku na dole ekranu zapowiedzieli piosenkę Justina Biebera - confident. Ostatnio często ją puszczali, nawet zdążyłam nauczyć się układu z teledysku. Po stwierdzeniu, że nie mam nic lepszego do roboty, wstałam i zaczęłam tańczyć.
Wraz z kolejnymi krokami poprawiał mi się humor. Starając się nie zerkać na telewizor, próbowałam zatańczyć to po swojemu.
-Nigdy tak nie tańczyłaś- usłyszałam głos pełen podziwu- to znaczy nigdy nie tańczyłaś....dziewczyno jesteś genialna!
Niall usiadł na fotelu i poprosił abym nie przerywała. Tak też zrobiłam, chociaż dziwnie się czułam tańcząc przy kimś. Gdy skończyłam blondynek zaczął energicznie klaskać jakby był na jakimś pokazie.
Bezwiednie zaczęłam się bawić skrawkiem koszulki Kita, którą mi dał jak u nich nocowałam po koncercie ich przyjaciela Ashley'a.
-Jejku, to było perfekcyjne- zawołał Horan.
-Przesadzasz- mruknęłam cicho, czując jak pieką mnie policzki.
-Nie, na serio ale wiesz, że Calum nie skakałby ze szczęścia widząc cię w tym- wskazał na własność mojego przyjaciela.
-Wiem- westchnęłam- jak się Zayn przestał czepiać Kita to zaczął Calum, czego oni od niego chcą?- usiadłam na kanapie a Niall wstał z fotela i zajął miejsce obok mnie.
-Nie jestem ekspertem w tych sprawach, mogę powiedzieć, że nawet jestem beznadziejny, tu lepiej się sprawdza Liam ale myślę, że to może jakiś znak.
-Znak?- ścisnęłam brwi uważnie się w niego wpatrując zupełnie jakbym miała nadzieje, że z wyrazu jego twarzy wyczytam co ma na myśli.
-Dokładnie- skinął- może powinnaś sobie poszukać nowego przyjaciela.
-Chyba żartujesz- parsknęłam- nie znajdę takiego drugiego Kita, kocham go jest dla mnie jak brat!
-Calum....
-Mam w dupie co myśli Calum, jeżeli mu coś znowu nie pasuje to droga wolna!
-Spokojnie- położył mi dłonie na ramionach- chciałem tylko pomóc...
-Masz racje - jesteś beznadziejny- syknęłam.
-Wiem- nerwowo rozejrzał się po pokoju- tak...to ja biorę jedzenie i spadam.
____________________________________________________
Nawaliłam, wiem. Bardzo za to przepraszam ale mam również coś na swoją obronę. Przez przypadek wylogowałam się ze swojego konta a później nie mogłam się zalogować. Problem był prosty- hasło. Wpisywałam najróżniejsze jakie mi tylko przyszły do głowy ale nie wpadłam na to, żeby wpisać hasło takie jakie mam do dostępu do komputera. Na szczęście niedawno spróbowałam wpisać te właśnie hasło i oto jestem z kolejnym rozdziałem, choć krótkim ale jestem. Teraz postaram wam się jakoś zrewanżować za ten miesiąc (o.0) spóźnienia. Tylko teraz pozostaje kwestia czy jest się komu rewanżować, dlatego prosiłabym każdego kto chce dalej śledzić losy Cat o skomentowanie tego postu. Jeszcze raz przepraszam i proszę o komentarze.
Od tygodnia dni mijały mi monotonnie a każdy był prawie taki sam. Wstanie, poranna toaleta, śniadanie i zbijanie bąków na kanapie aż do powrotu chłopców. Warto także wspomnieć o tym, że jak wracali to ja właśnie szykowałam się do spania. Zarówno zespół mojego brata, jak i Caluma nie miał chwili odpoczynku. Nawet chłopcy z Room 94 mogli ponarzekać na brak wolnego czasu. Amy wyjechała do rodziny a ja się nudziłam sama w domu. Jeszcze na złość nic konkretnego nie leciało w telewizji a na płyty z filmami leżące na szafce nawet nie chciałam już patrzeć. Każdy z nich już widziałam sto razy. Zapewne powiecie, że normalny człowiek by wyszedł na dwór, na świeże powietrze ale czy ten "normalny człowiek" zrobiłby to samo podczas, gdy na zewnątrz jest prawie 31 stopni? No właśnie - nie. Rozsiadłam się wygodnie na kanapie i włączyłam stacje muzyczną. Akurat kończył się utwór liar liar a na pasku na dole ekranu zapowiedzieli piosenkę Justina Biebera - confident. Ostatnio często ją puszczali, nawet zdążyłam nauczyć się układu z teledysku. Po stwierdzeniu, że nie mam nic lepszego do roboty, wstałam i zaczęłam tańczyć.
Wraz z kolejnymi krokami poprawiał mi się humor. Starając się nie zerkać na telewizor, próbowałam zatańczyć to po swojemu.
-Nigdy tak nie tańczyłaś- usłyszałam głos pełen podziwu- to znaczy nigdy nie tańczyłaś....dziewczyno jesteś genialna!
Niall usiadł na fotelu i poprosił abym nie przerywała. Tak też zrobiłam, chociaż dziwnie się czułam tańcząc przy kimś. Gdy skończyłam blondynek zaczął energicznie klaskać jakby był na jakimś pokazie.
Bezwiednie zaczęłam się bawić skrawkiem koszulki Kita, którą mi dał jak u nich nocowałam po koncercie ich przyjaciela Ashley'a.
-Jejku, to było perfekcyjne- zawołał Horan.
-Przesadzasz- mruknęłam cicho, czując jak pieką mnie policzki.
-Nie, na serio ale wiesz, że Calum nie skakałby ze szczęścia widząc cię w tym- wskazał na własność mojego przyjaciela.
-Wiem- westchnęłam- jak się Zayn przestał czepiać Kita to zaczął Calum, czego oni od niego chcą?- usiadłam na kanapie a Niall wstał z fotela i zajął miejsce obok mnie.
-Nie jestem ekspertem w tych sprawach, mogę powiedzieć, że nawet jestem beznadziejny, tu lepiej się sprawdza Liam ale myślę, że to może jakiś znak.
-Znak?- ścisnęłam brwi uważnie się w niego wpatrując zupełnie jakbym miała nadzieje, że z wyrazu jego twarzy wyczytam co ma na myśli.
-Dokładnie- skinął- może powinnaś sobie poszukać nowego przyjaciela.
-Chyba żartujesz- parsknęłam- nie znajdę takiego drugiego Kita, kocham go jest dla mnie jak brat!
-Calum....
-Mam w dupie co myśli Calum, jeżeli mu coś znowu nie pasuje to droga wolna!
-Spokojnie- położył mi dłonie na ramionach- chciałem tylko pomóc...
-Masz racje - jesteś beznadziejny- syknęłam.
-Wiem- nerwowo rozejrzał się po pokoju- tak...to ja biorę jedzenie i spadam.
____________________________________________________
Nawaliłam, wiem. Bardzo za to przepraszam ale mam również coś na swoją obronę. Przez przypadek wylogowałam się ze swojego konta a później nie mogłam się zalogować. Problem był prosty- hasło. Wpisywałam najróżniejsze jakie mi tylko przyszły do głowy ale nie wpadłam na to, żeby wpisać hasło takie jakie mam do dostępu do komputera. Na szczęście niedawno spróbowałam wpisać te właśnie hasło i oto jestem z kolejnym rozdziałem, choć krótkim ale jestem. Teraz postaram wam się jakoś zrewanżować za ten miesiąc (o.0) spóźnienia. Tylko teraz pozostaje kwestia czy jest się komu rewanżować, dlatego prosiłabym każdego kto chce dalej śledzić losy Cat o skomentowanie tego postu. Jeszcze raz przepraszam i proszę o komentarze.
czwartek, 5 czerwca 2014
Powrót
Witajcie! Mam dobrą wiadomość, wracam do opowiadania. Zdałam sobie sprawę, że nie mogę żyć bez pisania losów Cat i Caluma XD. W weekend zacznę pisać nowy rozdział a pojawi się on 15.06 najpóźniej. Tymczasem zapraszam na blind-fanfic.blogspot.com
piątek, 23 maja 2014
Niespodzianka
-Nie chcę z nim mieszkać nawet przez pięć minut!- mój krzyk rozniósł się echem po całym mieszkaniu. Danielle opadła na skórzany fotel zrezygnowana. Jeśli myślała, że jej się uda mnie przekonać to się myliła. Moje ciało oblała fala gorąca spowodowana zdenerwowaniem. Nie miałam ochoty nawet patrzeć na brata a ona wyjeżdża mi z zamieszkaniem z nim, to tak absurdalne, że aż śmieszne.
-Zrozum, musisz mieć opiekę przez ten tydzień- wyjaśniła spokojnie.
-To niech Liam tu zamieszka na ten okres- wzruszyłam niedbale ramionami.
-Zayn postanowił...
-Co on ma do tego?- warknęłam poirytowana.
-On jest twoim opiekunem, a poza tym...
-Ja wcale tak nie uważam.
-Cath...
-Dobra, nie ważne, daj mi już święty spokój- szybkim krokiem opuściłam mieszkanie, mocno przy okazji trzaskając drzwiami. Ruszyłam przed siebie, bez obranego celu. Chłodny październikowy wiatr muskał moją twarz i szyję, przyprawiając mnie o dreszcze. Doskonale wiedziałam, że Dan nie miała złych zamiarów proponując zamieszkanie z Zaynem na czas, gdy ona będzie musiała wyjechać. Była jednak jedna kwestia, przez którą na tę propozycję nie mogłam przystać. Chowam do niego urazę z przeszłości i nie sądzę żeby mi szybko przeszło. Mój brat miał okazję się wykazać ale z tego nie skorzystał. Jego czas już minął. Zachował się jak idiota i nie przesadzam w tym miejscu.
Nagle się z kimś zderzyłam, czemu towarzyszył ból w okolicach barku. W wyniku zderzenia runęłam na zimny chodnik. Uniosłam wzrok a przede mną wyrósł chłopak. Dość wysoki ciemny blondyn, ubrany był w ciemne dżinsy, białą koszulkę i cienki sweter. Nawet po ciemku dojrzałam jego świecące, piękne oczy. Wyciągnął rękę w moją stronę i pomógł mi wstać. Gdy stanęłam na równe nogi, uśmiechnął się promiennie a na moje policzki wkradł się szkarłatny rumieniec. Opuściłam głowę z nadzieją, że moje długie włosy go zakryją.
-Przepraszam, powinnam uważać- burknęłam pod nosem.
-W porządku em...-
-Cathy- odpowiedziałam trochę za szybko, znowu czując, że pieką mnie poliki.
-Nie przejmuj się Cat- posłał mi uśmiech.
-A ty jak masz na imię?- zapytałam niepewnie.
-Tom.- w odpowiedzi pokiwałam twierdząco głową. Nastała między nami niezręczna cisza, która mnie denerwowała. Czułam szybkie bicie mojego serca, to niesamowite jak ten chłopak na mnie działał. W końcu odważyłam się to zakończyć.
-Wiesz...powinnam już iść- nie czekając na jakąkolwiek odpowiedź, odwróciłam się i zaczęłam iść przed siebie.
-Dasz mi swój numer?- usłyszałam za sobą a na moje usta wpełzł szczery uśmiech.
______________________________________________________
No tam... spóźniłam się, wiem i bardzo was za to przepraszam ale miałam wczoraj bierzmowanie i te dni przed nim były okropne. Mimo, że miałam napisany rozdział to nie miałam czasu żeby go wstawić. W tym tygodniu nie będzie rozdziału 21, nie pojawi się on nawet w przyszłym, nie wiem kiedy się pojawi. Od dzisiaj blog zostaje zawieszony na czas nieokreślony. Chciałabym podziękować wszystkim, którzy czytali i komentowali tego bloga, to dzięki wam napisałam te 20 rozdziałów. Jeszcze raz dziękuję i do zobaczenia!
czwartek, 8 maja 2014
20. Kłótliwy dom
Słońce świeciło od samego rana co było sprzeczne z codzienną pogodą panującą w Londynie. Zazwyczaj całymi dniami lał tu deszcz. Chciałabym żeby było tu tak zawsze... Krążyłam po pokoju, nucąc pod nosem piosenkę lecącą w radiu. O ile się nie mylę była to piosenka Calvina Harrisa- Summer. Z zniecierpliwieniem oczekiwałam dzwonku do drzwi, który oznaczałby, że Kit już przyszedł. Tak jak mówiłam, wczoraj powiedziałam Zaynowi o moim związku z Calumem. Jego reakcja mnie zaskoczyła. Mogę nawet stwierdzić, że się ucieszył. Z jego ust wydostały się słowa "Gratulacje, mam nadzieje, że będziecie szczęśliwi". Przez moment nawet pomyślałam, że to nie jest mój brat albo się czegoś naćpał. W końcu doczekałam się upragnionego dzwonka, głupia rzecz a cieszy. Pobiegłam otworzyć, mijając po drodze Zayna.
-Jak było?- Zapytałam gdy tylko ujrzałam Tantona.
-Może na początek go wpuścisz?- Zaśmiał się brat, który stał za mną. Przepuściłam równie rozbawionego Kita, który cmoknął mnie w policzek a następnie podał rękę Malikowi.
-A więc pytałaś jak było?- Usiadł na kanapie.- No cóż...nie wiem.
-Jak to nie wiesz?
-Nie wiem.- Wzruszył ramionami.
-Kit !
-No co? Nie mi to oceniać.
-Nie drażnij się z nią.- Do salonu wszedł Michael.- Było świetnie. Nie wiedziałem, że wśród naszych fanek jest też dużo....
-Roomie.- Pomógł mu Kit.
-No właśnie. A poza tym, Cat jedziesz z nami po Caluma?
-"Po Caluma"?- Zdziwiłam się.
-No...dzisiaj wychodzi, nie wiedziałaś?
-Nie.- Pokręciłam głową.
-To już wiesz.
-Nie jestem do cholery kaleką!- Wydarł się Calum. Po raz kolejny z resztą. W pokoju znajdowali się prawie wszyscy. Ja, Luke, Mike, Ashton, Zayn, Harry, Niall i Kit. Mogę stwierdzić, że każdy z tu obecnych miał dość zachowania Hooda. Chłopak nie rozumiał, że chcemy mu jedynie pomóc a nie robić z niego jak to on uznał, kalekę.
-Kurwa, stary zachowujesz się jak obrażony dzieciak.- Odpowiedział mu takim samym tonem Luke. Cal spojrzał na niego spod byka.
-Dobra- Zayn klasnął w dłonie aż podskoczyłam.- Ja mam taki plan aby zostawić naszą świeżo upieczoną parkę razem.
-W jakim celu?- Zapytał Mikey.
-Ja już wiem w jakim celu.- Posłał mi znaczące spojrzenie po czym wszyscy wycofali się do drzwi. Calum ich śledził wzrokiem dopóki całkiem nie opuścili pokoju. Przelotnie na niego spojrzałam a chwilę później zaczęłam się wpatrywać w okno, które było do połowy zasłonięte. Czułam spojrzenie mojego chłopaka.
-Kocham gdy na mnie patrzysz i myślisz, że tego nie widzę.- Powiedziałam z uśmiechem na ustach nie odrywając wzroku od okna. W odpowiedzi otrzymałam ciche westchnięcie.
-Nie dasz mi pomarzyć.
-O czym?- Uniosłam brew, podchodząc do niego.
-Zgadnij.- Uśmiechnął się zadziornie.
-Zboczeniec. -Walnęłam go lekko w ramię na co się głośno zaśmiał.
-Kto tu jest zboczony, skąd wiesz co miałem na myśli.
-Nie trudno się domyślić.
-Miałem na myśli coś zupełnie innego.
-To w takim razie co?
-No dobra sprowokowałem cię a teraz zaczynaj swój "monolog", który masz wygłosić.
-Jaki znowu monolog?
-No a niby po co nas tu zostawili samych.- Prychnął.
-To głupie, robicie aferę z błahostki.
-Im to powiedz.-Wskazał na drzwi.
-Tobie to mówię...Posłuchaj nie będę ci prawić kazań ale oni tam są prawda?- Po ostatnim zdaniu usłyszałam ciche "ja pierdole" ale nie wyszło ono z ani z moich ust ani z Cala, czyli moje przypuszczenia były słuszne.
-Ja już nic nie powiem.- Oświadczyłam głośno po czym wtuliłam się w Hooda. Chwilę później drzwi otworzyły się a do pokoju weszła cała banda.
-Mógłbyś ograniczyć swój popęd? Przynajmniej przy mnie.- Zwrócił się Zayn do Caluma.
-Wyluzuj.- Niall poklepał go po plecach.
-Stary to moja siostra.
-Już ja nie powiem co ty robisz z Perrie gdy jesteście sam na sam.- Zaśmiał się Harry.
-Ja nie powiem co ty robisz z połową dziewczyn na świecie gdy jesteście "sam na sam".
-Przestańcie, zaraz z tego wyjdzie wielka kłótnia!- Ścisnęłam Harrego za nadgarstek, bo chłopak właśnie szykował jakąś ripostę.
-To niech się nie wpierdala.
-Zayn, teraz to wy zachowujecie się jak dzieci.- Stwierdziłam tonem wypapranym ze wszelkich uczuć. Malik burknął coś pod nosem i wyszedł z pomieszczenia.Styles mruknął pod nosem parę obelg w jego kierunku. Miałam wielką ochotę mu przywalić w ten głupi łeb ale stwierdziłam, że lepiej zrobię jak pójdę za bratem. Weszłam do jego pokoju. Nie było go ale drzwi balkonowe były otwarte na roścież a firanka ruszała się pod wpływem wiatru. Ruszyłam w kierunku balkonu. Poczułam nieprzyjemne dreszcze na moich odsłoniętych rękach, gdy przekroczyłam próg. Zayn siedział na płytkach i palił papierosa. Usiadłam przy nim.
-On żartował.- Powiedziałam spokojnie, wpatrując się w niebo.
-Taa...- Śmiesznie przeciągnął samogłoskę.
-Przecież nie jest na tyle głupi żeby na serio gadać takie rzeczy jeszcze jeśli wie, że jesteście za drzwiami.
-O kim ty mówisz?- Spojrzał na mnie zdziwiony.
-O Calumie.
-Tu nie chodzi o Caluma tylko o tego...- Zaciął się zaciskając usta w cienką linie.
-To bez sensu, jutro się już pogodzicie.- Zayn pokręcił przecząco głową.
-Uwierz mi braciszku, tak będzie.- Zmierzwiłam mu włosy, za co otrzymałam zabójcze spojrzenie i udałam się z powrotem do Cal'a. Chłopak wsłuchiwał się w piosenkę Undressed, położyłam się obok nie go i zaczęłam robić to samo.
Hi my name is
Whatever you call me
So let's get undressed
Cause you look a little lonely
Whatever you call me
So let's get undressed
Cause you look a little lonely
-Lubię tą piosenkę.- Oświadczyłam gdy ta się skończyła.
-Dlaczego?
-Nie wiem, jakoś tak. Mamy bardzo ciekawy temat nie sądzisz?- Zaśmiałam się a Hood odpowiedział kiwnięciem głowy.
-Jestem już zmęczony tym leżeniem.- Westchnął.
-Trzeba było się nie wpierdalać pod samochód.
-Cat...nie pomagasz.
_______________________________________________________________
_______________________________________________________________
Sama stwierdzam, że ten rozdział jest najnudniejszy ze wszystkich rozdziałów tego opowiadania. Kiepsko ostatnio u mnie z weną ale mam tyle na głowie, że po prostu nie mam siły na wymyślenie czegoś ciekawszego. Niestety obawiam się, że do końca maja rozdziały tak będą wyglądać. Później będę miała więcej czasu na dopracowywanie rozdziałów. Głosujcie w sądzie, na chwilę obecną są tylko dwa głosy :(
środa, 30 kwietnia 2014
19. Krok od zupełnego szczęścia
Przeczytaj notkę pod rozdziałem!
-Nie ma mowy.- Powiedział stanowczo Calum. Czy nie mówiłam, że się nie zgodzi? Z uśmiechem wpatrywałam się w chłopaków. Ta sytuacja niesamowicie mnie bawiła, sama nie wiem dlaczego. Całą drogę im tłumaczyłam, że się nie zgodzi ale oni są mądrzejsi. Jednak z drugiej strony bolało mnie to, że Cal w dalszym ciągu wręcz nienawidził Kita. Tak naprawdę miałam nadzieje, że Luke ma racje ale okazało się inaczej. Na mojej twarzy zagościł smutek. Co nie uszło uwadze Caluma, czasami się zastanawiam czy on jak nawet na mnie nie patrzy to wie co robię albo jaki jest mój aktualny nastrój. Niemożliwe a jednak.
-Co się stało, Cat?- Zapytał.
-Chłopaki zostawicie nas samych?- Obaj wyszli z sali bez słowa. Usiadłam obok Cal'a zaraz po tym jak zrobił mi miejsce. Poczułam dreszcze gdy chłopak przejechał mi dłonią po plecach.
-Chodzi o Kita, tak?- W odpowiedzi pokiwałam twierdząco głową. Cal westchnął głośno.
-Dobra zgadzam się.
-Naprawdę?- Pisnęłam z nadzieją w głosie.
-Ale pod jednym warunkiem.
-Jakim?- Wskazał na swoje usta. Zaśmiałam się i wykonałam jego "warunek". Pocałunek trwał dopóki chłopaki nie wpadli z powrotem do sali.
-Miałaś go przekonać a nie się z nim lizać.- Oburzył się Ashton, dziwnie przy tym gestykulując. Już miałam mu uświadomić, że się zgodził ale Luke wkroczył do akcji, wyciągając Irwina prawie siłą.
-Na czym to stanęło?- Hood udał, że próbuje sobie coś przypomnieć.
-Na tym, że zgodziłeś się aby Kit zagrał za ciebie na koncercie.- Uśmiechnęłam się zadziornie wstając z łóżka.
-Jeszcze mi za to zapłacisz.- Pogroził mi palcem.
-Tak? A dogonisz mnie ze złamaną nogą?
-Nie będę miał całe życie złamanej nogi.
-Ale to trochę potrwa a do tego czasu zapomnisz.- Stwierdziłam.
-Zobaczymy.
-No to zobaczymy.- Uchyliłam drzwi, dając chłopakom znak, że mogą wejść.
-Skończyliście?- Zapytał Ashton.
-Nie wiem o czym mówisz.- Ścisnęłam brwi.
-No nie, wcale.- Udał, że przytula i całuje niewidzialną osobę przed nim a po sali rozniósł się głośny śmiech Caluma i Luke'a. Ja tylko pokręciłam głową z dezaprobatą.
-Wiesz co Cat?- Odezwał się po chwili Irwin.- Ja właściwie nie przypominam sobie żebyśmy zerwali.
-Ups...faktycznie ale zdaje się, że cię zdradziłam i to z twoim przyjacielem więc musisz ze mną zerwać.- Zaśmiałam się a reszta mi zawtórowała.
-A co jak tego nie zrobię?
-To ja będę zmuszona z tobą zerwać i to właśnie zrobię.
-Jak możesz mi to robić? Jak oboje możecie mi to robić? Cat tak bardzo cię kochałem. Calum ufałem Ci jak mało komu. Zraniliście mnie.- Udał, że płacze podczas gdy Luke prawie się dusił ze śmiechu, tak samo jak ja z Calem. Na pierwszy rzut oka było widać, że Hood czuje się dużo lepiej. Wczoraj jak tylko się lekko zaśmiał to zaraz zwijał się z bólu a teraz widać poprawę. Tylko czekałam aż nas ktoś wygoni. Jestem pewna, że słyszał nas cały szpital. Poczułam wibracje w kieszeni moich spodni. Wyjęłam telefon i ujrzałam: Nowa wiadomość od: Kieran.
I jak? Zgodził się?
Tak. :)
Uff... to dobrze bo Kit powiedział, że bez jego zgody nie zagra.
-No to chłopaki, macie zastępczego basistę.- Uśmiechnęłam się szeroko.
-Czyli Kit się zgodził.-Stwierdził uradowany Luke.- Daj mi jego numer, trzeba zrobić jakąś próbę czy coś.- Po chwili chłopaki opuścili szpital a ja znowu zostałam z Cal'em sama. Nie powiem, żebym ubolewała z tego faktu. Było przeciwnie, w takich momentach można było z nim na spokojnie porozmawiać. Bez zbędnych krzyków chłopaków. Chociaż bez nich byłoby strasznie nudno. Patrząc na nasze splecione dłonie czułam się szczęśliwa. Te szczęście się pogłębiało gdy patrzyłam na iskierki tańczące w oczach mojego chłopaka.
-Dzisiaj mówię Zaynowi o nas.- Poinformowałam Hooda.
-Boisz się?
-Czego?
-Nie wiem....może tego, że zareaguje tak jak na wasz "związek" z Ashem?- Zrobił w powietrzu cudzysłów.
-Trochę tak ale oboje wiemy, że go tak samo posłucham jak to było ze związkiem z Tomem.- Zaśmialiśmy się.
-Kocham cię, Cat.- Oświadczył nagle a ja poczułam jak robi mi się gorąco. Wysiliłam się jedynie na uśmiech.
Cały czas po mojej głowie chodziło pytanie, jak Kit poradzi sobie na tym koncercie? Ale wierzę w niego i wiem, że będzie dobrze. Jestem pewna, że Tanton jest równie dobrym basistą jak Calum.
-Chyba musisz się już zbierać.- Stwierdził chłopak.- Jak jeszcze trochę posiedzisz to będziesz później robiła wszystko w biegu i w rezultacie spóźnisz się na koncert.
-Nigdzie nie idę.- Oświadczyłam a Cal otworzył szerzej oczy ze zdziwienia.
-Jak to? Nie chcesz zobaczyć jak Kit gra?
-Chce ale...nie mam dziś głowy do rozwrzeszczanych fanek. Jeszcze będzie okazja żeby iść na koncert Room 94 i wtedy zobaczę jak wszyscy sobie radzą.
-Zapewne wszyscy na niego idą.
-Ja nie jestem wszyscy.
-Byłoby mu miło jakby cię zobaczył.
-Zrozumie.
-Albo nie.
-Od kiedy cię interesuje on i jego uczucia.
-Nie interesuje, po prostu próbuję cię rozgryźć.
-Czy to takie dziwne, że chce spędzić trochę czasu z moim chłopakiem?
-"Moim chłopakiem" jak to pięknie brzmi.- Uśmiechnął się marzycielsko na co odpowiedziałam chichotem.
________________________________________________________________
Niektórzy zapewne zauważyli, że pojawiła się ankieta, już wyjaśniam do czego ona służy. 21 maja są moje urodziny więc postanowiłam wam zrobić niespodziankę i w ten dzień (środa) dodać wam rozdział- retrospekcję, czyli opisać jakieś wydarzenie z przeszłości. Jeśli chodzi o długość to sądzę, że będzie to około połowa normalnego rozdziału. Z głosowaniem macie czas do 14 MAJA.
piątek, 25 kwietnia 2014
18. Nowy, lepszy rozdział życia
-Błagam cię, powiedz coś.- Szepnął wlepiając we mnie lekko przestraszone spojrzenie. Czego się bał? Wydaje mi się, że odrzucenia. Myślał, że po raz kolejny go odtrącę ale czy to faktycznie zrobię? Powtarzałam wiele razy o ciągłym bólu po zerwaniu z Tomem, ze wspomnieniami z tamtej nocy.
Ufałam mu i on mnie zawiódł. Niedobrze mi gdy sobie pomyśle ile czasu straciłam na tego pieprzonego psychola. A wydawał się zupełnie inny. Kochałam człowieka, którego w rzeczywistości nie znałam. Pomimo tego uczucia, którym darzyłam Caluma, bałam się angażować i dawać mu nadzieję. Zdawało mi się, że jeśli mu ulegnę to po pewnym czasie zrozumiem, że nie jestem jeszcze gotowa na związek. Nie chciałam ranić Hooda. Był dla mnie bardzo ważny. Zbyt ważny żeby ze świadomością łamać jego serce. Jeśli powiem teraz, że nic do niego nie czuję to na pewno tak się stanie. I teraz jestem w kropce, zranić go teraz czy narazić na ewentualne cierpienie później. Dobra...raz się żyje.
Usiadłam na łóżku obok bruneta i zaczęłam się powoli nad nim pochylać, do momentu gdy moje wargi dotknęły jego. Położyłam mu dłoń na policzku. Chłopak syknął gdy przez przypadek dotknęłam jego rozcięcia. Momentalnie się od niego odsunęłam. Cal się głośno zaśmiał na moją reakcję ale zaraz tego pożałował bo z grymasem złapał się za skroń.
-Calum, w porządku?- Zapytałam.
-Tak. Mam do ciebie sprawę...
-Jaką?
-Zrób to jeszcze raz.- Wydął dolną wargę. Uśmiechnęłam się i go delikatnie pocałowałam. Nie chciałam mu znowu sprawić bólu. Podczas tych paru minut czułam się jak w bajce. Już wiedziałam, że podjęłam słuszną decyzję. Było tak cudownie widzieć jego szczęśliwego.
-Więc zostaniesz moją dziewczyną?- Zapytał lekko przy tym unosząc brwi. Szczęśliwe iskierki w jego oczach były czymś pięknym. Miałam już odpowiedzieć gdy drzwi się uchyliły a w nich stanął lekarz.
-Przepraszam ale pacjent musi odpoczywać.- Powiedział.
-Jeszcze tylko chwila, dobrze?- Odezwał się Cal na co tamten odpowiedział skinieniem głowy i zostawił nas samych. Chwile się wpatrywałam w drzwi po czym do nich podeszłam, położyłam rękę na klamce ale zanim ją nacisnęłam, powiedziałam wyraźne "tak", posłałam uśmiech w kierunku bruneta, który wyglądał jak dziecko, któremu mama zgodziła się kupić nową kolejkę górską i wyszłam. Na korytarzu był ten sam skład jaki zostawiłam wchodząc do sali.
-To jak jedziemy?- Zayn wyglądał na porządnie znudzonego. W ręku obracał kluczyki od samochodu.
-Tak ale jutro masz mnie tu przywieźć.- Zażądałam, w odpowiedzi skinął głową.
-Ja jeszcze na chwilę do niego wejdę.- Usłyszałam głos Luka, na co machnęłam ręką.
*
Leżałam z 20 minut nie otwierając oczu. Nagle moje a raczej Zayna łóżko się ugięło pod czyimś ciężarem a obraz przed powiekami się zaciemnił. Ociężale otworzyłam oczy i ujrzałam uśmiechniętego Kierana.
-Cukierek czy psikus?- Odezwał się.
-Nie ten miesiąc Kieranku.- Mruknęłam cicho ale wystarczająco aby chłopak to usłyszał. Miał na głowie nieład taki sam gdy go ostatnio widziałam. Ładnie mówiąc zwaliłam go ze mnie i podeszłam do szafy w celu wyszukania czegoś na dzisiaj.
-Zrobię sobie sweet focie ok?- Zapytał.
-Róbta co chceta.- Chwyciłam szarą bluzkę z logiem Lemonów i odwróciłam się do Kierana ukazując ją.
-Może być?- Uniosłam brwi z uśmiechem.
-Idealnie.- Wyszczerzył się.- Jednak Kit Ci ją dał.
-Jednak?- Zdziwiłam się.
-Daliśmy ją dla ciebie a on wmawiał nam, że ją zgubił.- Wzruszył ramionami. Pokręciłam głową na znak ich głupoty. Wybrałam do bluzki jeszcze czarne spodenki i poszłam się ubrać.
-Właściwie to po co tu przyszedłeś?- Zapytałam gdy miałam już na sobie wybrany zestaw.
-Już mnie wyganiasz?
-Nie o to chodzi, po prostu się pytam.
-Zayn poprosił mnie abym cię oddelegował do szpitala.
-A on sam nie może tylko ciebie ciąga?
-Ma próbę. Stwierdził, że zapomniał a gdy go Liam olśnił to już spałaś i szkoda mu było cię budzić, więc wtedy pomyślał, że może poprosić któregoś z nas.- Pokiwałam twierdząco głową na znak, że rozumiem. Zerknęłam na zegar, wskazywał on 10:40. Ja aż tyle spałam? To niemożliwe skoro położyłam się wcześniej spać.
-Idziemy?- Spojrzałam pytająco na bruneta.
-Nie.- Odpowiedział krótko.
-Dlaczego?
-Musisz coś zjeść, chodź na dół.
-Pod jednym warunkiem.- Skrzyżowałam ręce.
-Jakim?
-To ty robisz mi śniadanie.- Uśmiechnęłam się zadziornie.
-Nie ma sprawy.- Wzruszył ramionami. Ruszyliśmy do kuchni.
-To czego sobie życzysz?- Zapytał otwierając lodówkę.
-Nie produkuj się, wystarczą tosty.
-Robi się.- Przerzucił sobie ścierkę, tak jak kelner. Po paru minutach brzuch mnie bolał od śmiechu. Kieran aż zarażał dobrym humorem i pozytywnym nastawieniem do życia.
-Co tu tak wesoło?- W progu ujrzałam Luke'a.
-Wiesz, Cat wypiła za dużo herbatki.- Kiero szepnął do niego ale wystarczająco głośno abym to usłyszała.
-Ja nie piłam jeszcze herbaty.- Ścisnęłam brwi w geście zdziwienia, oboje się zaśmiali.
-Jedziecie do Caluma?- Lemon zwrócił się do blondyna.
-Tak ale później bo teraz musimy odwołać koncert.
-Nie możecie odwołać koncertu, co z fankami?- Odezwałam się.
-Bez Caluma nie zagramy.
-A nie może go ktoś zastąpić?- Zapytał Kieran.
-A masz kogoś?
-Może Kit.
-Calum się na to nie zgodzi.- Stwierdziłam.
-To dobry pomysł, można spróbować.- Zgodził się Luke.- Zrobimy tak, ja obudzę Ashtona i z Cat pojedziemy do szpitala a ty zapytasz Kita, ok?
-Dobra, to spadam.- Prawie wybiegł z domu.
-Luke?
-Hm?
-Wiesz, że to nie przejdzie?
-Dlaczego?
-Cal nie lubi Kita.
-Nie lubił bo myślał, że on mu ciebie zabierze a teraz nic do niego nie ma....tak sądzę.-Zrobił dziwną minę.
-No właśnie a co jeżeli mu nie przeszło?
-Nie martw się, zgodzi się jeżeli ty go poprosisz, on nie potrafi Ci odmówić.
_____________________________________________________________________
Wydaje mi się, że nikt nie czyta tego bloga. Wszystko i komentarze i wyświetlenia lecą w dół a z tym moja chęć na pisanie tego opowiadania :(....Od kilku dni poważnie zastanawiam się nad jego usunięciem.
Subskrybuj:
Posty (Atom)